sobota, 20 listopada 2010

24..Sylwester...

Gotowy już do wyjścia Hiroto stał przy drzwiach. Zgarnął włosy z twarzy Suzue.
-Nie chcę Cię zostawiać samej na sylwestra.
-Nie zostawiasz. Po południu jadę do Alex więc nie będę sama.
-Pojedźcie z nami.
-żeby Nao znowu narzekał, że nie możecie się skupić?
Uśmiechnął się.
-Racja, ale  mam jakieś złe przeczucia.
-Nie potrzebnie. Idź już bo Nao Cię poćwiartuje jak będzie musiał dłużej czekać.
-Wrócimy jak najszybciej będzie to możliwe.
Pocałował ją i wyszedł. Przy samochodzie stał Saga i kończył palić.
-Nao już się wkurza, że musieliśmy na Ciebie czekać.
-Niech trochę wyluzuje.
Wsiedli do samochodu. jechali dość powili ponieważ śnieg utrudniał komunikacje. Shou podziwiał krajobraz za oknem i próbował przekonać panikującego Nao do nagrania jakiejś zimowej piosenki. Saga nie widział świata po za ekranem swojego telefonu. A Hiroto zastanawiał się czy jak zadzwoni już do Suzue to wyjdzie na przewrażliwionego i nadopiekuńczego. Natomiast Tora zwyczajnie poszedł spać.
-Nie zdążymy dojechać-Nao ponownie próbował wzbudzić panikę  w członkach zespołu
-Spokojnie jedziemy dopiero 4 godziny- uspokajał go Shou
-4 godziny? Czy ty wiesz ile to czasu? Zanim dojedziemy to znajdą jakiś inny zespół
-Spokojnie za jakieś 30 minut będziemy na miejscu-kierowca
Nao się trochę uspokoił jednak co 2 minuty patrzył na zegarek.
Zatrzymali się pod jakimś wielkim budynkiem.
-Kurwa!!- krzykną Saga
Tora obudził się i walnął głową o dach
-Co się stało?-wymamrotał
-Nie ma tu zasięgu!

Alex właśnie kończyła sprzątać dom po porannym huraganie zwanym Shou. Zmęczona usiadła i wykręciła numer do przyjaciółki ponieważ ta miała za chwilę do niej przyjechać a chciała żeby Suzue weszła jeszcze do sklepu i kupiła kilka rzeczy. Po chwili sygnał się urwał. Postanowiła więc odczekać chwilę i spróbować jeszcze raz. Poszła jeszcze raz sprawdzić czy aby na pewno zrobiła już wszystko na wieczór. Spróbowała znowu zadzwonić ale bez skutku. Pomyślała, że musiała zostawić telefon w domu i zaraz pewnie podjedzie pod dom. Usiadła przed komputerem by odpisać bratu. Nie sądziła, że jest w stanie aż tak się rozpisać. Spojrzała na zegarek, od półtorej godziny Suzue powinna być już u niej. Po raz kolejny wykręciła jej numer. Jednak nikt nie odebrał więc postanowiła pojechać i zobaczyć co się stało. Zobaczyła pod budynkiem samochód koleżanki. Weszła po schodach i stanęła przed jej dawnymi drzwiami. Zapukała. Nikt nie otworzył więc nacisnęła na klamkę. Drzwi były otwarte więc weszła.
-Suzue gdzie jesteś?
Nie uzyskała odpowiedzi więc wyjęła telefon i po raz kolejny liczyła na szczęście. Z kuchni dochodziła melodia. Alex poszła tam jednak jedyne co zastała to telefon na jednej z szafek. Obeszła całe mieszkanie i nic. Została jej już tylko łazienka. Gdy tam weszła jedyne co ją zdziwiło to rozbite lustro i odrobina krwi jego małych kawałkach. Postanowiła zadzwonić do Hiroto zapytać się czy może Suzue miała jakieś plany. Niestety abonent był poza zasięgiem. Wkurzona już całą sytuacją wykręciła numer do matki Shou. Ta kazała jej zaczekać. Po 20 minutach przyjechała razem z mężem.
-Co się stało?-mężcyzna
-Właśnie nie wiem, nie odbierała telefonów więc przyjechałam, drzwi były otwarte jednak mieszkanie było puste. jej kurtka i buty są więc nie mogła nigdzie wyjść. Jak by zapadła się raptem pod ziemię.
-Shou też nic nie wie?
-Wszyscy są po za zasięgiem.
-Nie podoba mi się to. Wezwę policję bo coś tu nie pasuję.
Mężczyzna zrobił jak powiedział. Po 5 minutach zjawili się mundurowi. Rozejrzeli się po mieszkaniu.
-Na włamanie to to nie  wygląda. Zginęło coś?
-Nie licząc moje córki chyba nic-wkurzony już
-Proszę się uspokoić.
-Czy wydaje się państwu coś podejrzane?
-Tak, w łazience jest zbite lustro.
-To jeszcze nic nie oznacza.
Starszy policjant zaczął notować.
-Mają Państwo może długopis?
-Już Panu przynoszę.-Alex
Poszła z przyzwyczajenia do szuflady w której zawsze ona jakiś miała z nadzieją, że i Suzue tam jakiś zostawiła. Zamiast niego znalazła tam jedną z dziwnych wiadomości którą przyjaciółka schowała przed Hiroto i zapomniała później wyrzucić. Wyjęła ją i podała zamiast długopisu.
-Czy to się przyda?
Policjant przeczytał treść.
-Tak, teraz mamy podstawy by myśleć, że to w najlepszym przypadku porwanie.
-Jak to w najlepszym przypadku porwanie?-kobieta
-Z tego wynika, że ktoś jej groził i to od jakiegoś czasu więc nie wiemy dokładnie co mogło się stać. Czy mają Państwo może jej jakieś zdjęcie?
-Tak. Już panu daję.-mężczyzna wyją niewielką fotografię z portfela.
-Dobrze więc na razie to na tyle, jak się czegoś dowiemy to damy znać.
-Proszę zaczekać. Czy myśli Pan, że ona żyję?
-Skoro nikt nie nawiązał jakiegokolwiek kontaktu to nie robił bym sobie zbyt dużych nadziej.
te słowa wszystkich dobiły. Roztrzęsieni pojechali do domu Shou skąd Alex nagrała się na pocztę głosową Shou opowiadając w skrócie wszystko i mając nadzieję, że ten jak najszybciej odsłucha wiadomość. Kobieta próbowała pocieszyć załamanego męża jednak bez skutku. Chwilę przed północą Zadzwonił Shou.
-Powiedź, że żartujesz.
-Nie żartuję. Twoi rodzice są ze mną. Przyjedźcie jak najszybciej.- z każdym słowem mówiła coraz mniej wyraźnie.
Shou się rozłączył. Po 4 godzinach cały zespół wpadł do domu. łatwo było można się domyślić, że przerwali w połowie koncert. trudno jednak było stwierdzić kto jest w gorszym stanie czy ojciec Suzue i Alex czy może jednak Shou i Hiroto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz