czwartek, 30 grudnia 2010

34...

Hiroto z Suzue leżeli jeszcze w łóżku, żadnemu nie chciało się wstawać.
-Jesteś pewien, że to dobry pomysł?
-Ale co?
-No ten wyjazd do Włoch.
-Rozmawiałem z lekarzem i nie widzi przeszkód.
-Nie tylko o to mi chodzi.
-Nie martw się o resztę. Na prawdę jest im potrzebne oderwanie się od codzienności. Zmiana otoczenia na chwilę wszystkim dobrze zrobi. Tylko powiedz narty czy snowboard?
-Eee nic?
-Czyli snowboard.
-Ale...
-Spokojnie, nauczę Cię. No to wstawaj w takim razie trzeba iść na zakupy.
-Już dziś?
-A czemu nie? Każdy pretekst do zakupów jest dobry.
Tak więc po 3 godzinach znaleźli się w sklepie sportowym.
-To może zaczniemy od deski, a później wszystko dobierzemy do niej.
-Jak chcesz, ty tu rządzisz.
Stanęli przed ścianą pełną rożnych desek. Było tam z 200 najróżniejszych modeli i jeszcze więcej wzorów do wyboru.
-Która Ci się podoba?
-Minęło pół minuty. Nie byłam w stanie nawet zobaczyć wszystkich jeszcze.
-To może ta?- wziął do ręki jedną z tych ze swoją podobizną
-Żartujesz prawda?
-Czemu? Nie chciała byś takiej?
-Nie
-Czemu?
-Bo nie potrzebuję rzeczy z twoją podobizną jak te wszystkie wasze fanki. Wystarczy, że mam Ciebie. Wiesz oryginał jest lepszy od jakiś nie udanych podobizn.
-Wiesz, aż mam ochotę cię zabrać teraz do jakiegoś schowka na miotły.
-Hmm...mało romantyczne, musisz się powstrzymać.
-O tak wspaniale. Przysuńcie się do siebie. -jakiś napalony fotograf
Staną za nim wielki mężczyzna. Był to ten sam którego Hiroto przedstawiał Suzue jako ochroniarza.
-Chyba sobie nie życzą pana obecności tu więc proszę wyjść.- bardzo stanowczym tonem.
-Tak, tak już właśnie miałem wychodzić.
-Hiroto co on tu robi?
-Pilnuję Cię.
-Wiesz czasem brak mi na Ciebie słów.
-Ale wiesz, że Cię kocham? -zaprezentował jej wszystkie zęby
-Dobrze wiem Ty nadopiekuńczy wariacie.
Po jakiś 4 minutach.
-To chcę tamtą. -wskazała na czarną deskę z białymi kwiatami wiśni i czerwonymi japońskimi napisami.
-Jesteś pewna? Walnęli na niej jakiś fragment smutnego wiersza zupełnie bez sensu.
-Mi się podoba.
-No dobra. Więc będzie ta.
Podszedł do nich pracownik.
-Może w czymś pomóc?
-Tak. Po proszę wszystko do tej deski dla niej.
-Oczywiście już przynoszę.
I tak po godzinie wyszli ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami.
-Jak chcesz to wszystko zmieścić w tym maleństwie?
-Spokojnie nie będę musiał.
-Ja to wezmę- ochroniaż
-Zawieź to wszystko do moich rodziców i na dziś masz już wolne.
-Czy w góry też z nami leci?
-Nie. Ale tylko dlatego, że uzgodniliśmy, że nikt nie będzie wiedział gdzie lecimy.
Pojechali prosto do domu. Hiroto już w wejściu zaczął całować i rozbierać dziewczynę.

-Saga czemu nie odbierasz telefonu?- był to Tora który właśnie wszedł do domu przyjaciela
-Bo nie miałem ochoty gadać.
-Przestań pić z lustrem.
-Nie ma tu lustra.
-Więc przestań topić smutki w butelce.
-Kto jak to ale ty powinieneś to rozumieć.
-Rozumiem. Więc zrobię to co ty zrobiłeś wtedy.
-Nie mam ochoty iść.
-Ale i tak idziesz ze mną. Ubieraj się.
Po 5 minutowych negocjacjach Sagi które i tak nie przyniosły skutku ubrał się i wyszedł razem z Torą. Pojechali do clubu w którym kiedyś spędzali dużo czasu. usiedli przy barze i zamówili sobie po piwie.
-Człowieku nie możesz się tak dręczyć.
-Wiem. Ale zastanawiam się co ona może teraz robić.
-Na pewno jest z Hiroto więc raczej wolisz nie wiedzieć.
-Zapewne masz racje.
-Zobacz ile jest tu dziewczyn. Każde czeka tylko na to byś na nią spojrzał.
Saga rozejrzał się, faktycznie było i sporo.
-Nie ma żadnej wartej uwagi.
-A tamta? -wskazał na jedną z ładniejszych dziewczyn.
-gdyby miała nos tamtej, włosy tej przy oknie a uśmiech tamtej w roku to nawet niezła by była.
-To wygląda by jak Suzue. Weź się w garść. na prawdę jest tu dziś w czym wybierać. A ty możesz mieć każdą jaka tu jest. Wystarczy że na nią spojrzysz, uśmiechniesz się i tyle.
Tora wstał i poszedł na parkiet zostawiając kumpla z butelką. Jednak po chwili wrócił z 2 dziewczynami.
-To właśnie mój kolega. Może tobie uda się go trochę rozweselić.
Jedna z dziewczyn bez zastanowienia pociągnęła go na parkiet. Już po chwili zaczęła rozpinać mu koszulę i gładzić dłonią jego klatkę piersiową.
-Sorry nie jesteś w moim typie.
Saga zaczął kierować się w stronę drzwi. Biegł już za nim Tora.
-Zgłupiałeś? Była gotowa iść od razu z tobą do łóżka a ty wychodzisz?
-Nie mam ochoty.
-Dobra więc czas na inną terapię. Jedziemy do Ciebie i pijemy ile się da.
-Jak chcesz to wracaj do nich. Dam sobie sam radę.
-Nie ma mowy nie zostawię Cię samego.
Mimo nalegań Sagi by Tora został  pojechali obaj do domu by rozpocząć najdłuższą noc w życiu.

wtorek, 28 grudnia 2010

33.... Tora pogadajmy...

Sage obudził wyjątkowo głośny dzwonek telefonu wydobywający się z jego spodni. Zaspany wyciągnął komórkę i odebrał.
-Słucham..
-Obudziłem Cię? Przepraszam, myślałem, że o 14 nawet ty już nie śpisz.-pełen życia Shou
-A jednak.
-Słuchaj może wpadniesz do nas o 16? Wiesz taka mała uczta na cześć pozbawienia wolności tamtych.
-Jeśli się wyrobię z czasem to wpadnę.
-Świetnie. Będziemy czekać. - z przerażającym entuzjazmem rozłączył się.
Saga usiadł na kanapie, miał wrażenie, że zaraz pęknie mu głowa. Wziął z ławy papierosa i go zapalił. Kojący dym unosił się teraz po pomieszczeniu. Dopiero teraz zauważył, że spał w salonie, jedyne co zrobił to zdjął koszule a i tego nie pamięta. Przy jego nodze stała pusta już butelka po whisky, jego obecny jedyny lek.Gdy wypalił 2 papierosy jeden za drugim wstał by zaparzyć sobie kawy. Usiadł z wielkim kubkiem gorącego płynu. Propozycja Shou była dla niego dość kusząca, w końcu mógł znowu spędzić trochę czasu z dziewczyną do której coś czuje, jednak myśl, że będzie tam również jego przyjaciel i będzie musiał patrzeć jak ona jest szczęśliwa z Hiroto a nie z nim zdecydowanie go zniechęcała. Mógł nie iść, nawet podobał mu się ten moment. Ale czy to nie będzie dziwne? Ta wszyscy będą się cieszyć a on? Zadawał sobie wiele pytań. "Przecież zawsze mogę powiedzieć, że musiałem coś załatwić i nie miałem czasu" pomyślał. Po godzinie rozważań postanowił jednak jechać. Wziął gorący prysznic by chociaż trochę się ocknąć po nocy.
Wsiadł do samochodu o 16. Nie był pewien czy jest już w stanie prowadzić czy jeszcze nie ale mało go to interesowało jak zawsze. Ze stylowym spóźnieniem wszedł do domu wokalisty. tak jak się spodziewał wszyscy już byli.
-Już myślałam, że nie przyjedziesz- Suzue
-Musiałem chociaż na chwilę wpaść.
Widok dziewczyny siedzącej na kolonach gitarzysty tylko go dobił.
-Wszystko w początku?- Tora
-Tak, tylko głowa mi pęka. Chodź zapalić.
-Co ciężka noc?
-żebyś wiedział, że ciężka.
Oparli się obaj o balustradę i patrzyli na horyzont znikający w ciemności.
-Tora..co byś zrobił...gdyby były świetna laska ale była z twoim kumplem. I dobrze wiesz, że jeśli ją zdobędziesz to on już więcej się do ciebie nie odezwie?
-Myślę, że nie warto tracić przyjaciela przez jakaś dziewczynę. Np. nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w zespole. Ale wiesz jeśli ona jest naprawdę tego warta to może warto spróbować. Ale to musisz być już tego 100% pewny. To moje zdanie.
-Dzięki. Wisz ona jest tego warta.
-To w czym problem?
-W tym, że już nic nie było by tak jak teraz.
-Stary ty chyba nie mówisz o Shou i Alex?
-Nie no co ty, ona jest spoko ale nic więcej.
-uff to dobrze.
-Wchodzimy?
-Tak
Saga naciskał już na klamkę by otworzyć drzwi.
-Czekaj.
-Co?
-Czy ja dobrze myślę?
-A skąd mam wiedzieć co myślisz?
-Jaki ze mnie idiota. Tobie chodzi o Suzue prawda?
-No idiotą to jesteś na pewno. A co do reszty to zachowaj to dla siebie.
-Saga dobrze Ci radzę odpuść sobie. Nie rujnuj zespołu.
-Będę tylko czekał, aż...
-Saga!!!
-Dobra będę grzeczny.
Weszli do środka. Wszyscy byli pochłonięci jakąś rozmową.
-A wy co myślicie,żeby za jakieś 2 tygodnie polecieć do Włoch na narty?-Hiroto
-A Suzue?-Saga
-Czuję się już dobrze więc nie widzie przeszkód.
-No to jesteśmy za, nie Saga?-Tora
-Pewnie, trzeba trochę odpocząć przed wielkim powrotem na scenę.
-żebyś wiedział, że wielkim. W połowie lutego dajemy koncert w Tokio-Nao
Około 23 wszyscy zaczęli się rozchodzić.

-Zauważyłeś, że Saga ostatnio dziwnie się zachowuje?-Suzue
Hiroto właśnie otwierał drzwi od mieszkania.
-Nie, ale wiesz ostatnio wszyscy się inaczej zachowywaliśmy.
-No może i racja. Musiało mi się wydawać.
-Na pewno. Nie przejmuj się nim. Masz jeszcze na coś ochotę?
-Tak. Na pójście już spać.
Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
-Mówisz i masz.
-Wariat ale za to mój
-Przez to, że dodałaś, że Twój to nawet się nie obrażę za tego wariata.

niedziela, 19 grudnia 2010

32....Ponownie Saga?

Suzue przerażona usiadła na łóżku, od dwóch dni prześladował ją jeden sen. Była w pokoju sama, Hiroto wyszedł już, a Saga czekał grzecznie na nią w drugim pokoju. Wstała, umyła, ubrała i poszła do przyjaciela. usiadła na kanapie na przeciwko niego.
-Czemu płakałaś?
-Nie płakałam, wydaje Ci się.
-Wiem, kiedy dziewczyna płacze więc mi tu nie ściemniaj. - usiadł obok niej i spojrzał jej w oczy -więc co się stało?
-Po prostu nie mogę wymazać z pamięci niektórych obrazów i ciągle one wracają.
-Rozmawiałaś z kimś?
-Nie, nie chce jeszcze tym zadręczać Hiroto.
-Ale mnie możesz.
-Dzięki Saga ale sama nie wiem czy to dobry pomysł.
-Spróbuj może trochę Ci ulży.
-Jesteś pewien, że chce tego słuchać?
-Pewnie. To co Cię tak męczy?
-Ostatnie wydarzenia.
-Pamiętasz wszystko?
-Wszystkiego nie tylko pewne urywki.
-Co się wtedy tak naprawdę działo?
-Tamtego dnia jak się wszystko zaczęło ktoś wszedł do mieszkania. Akurat byłam w łazience, myślałam, że to Alex przyjechała. Kiedy zobaczyłam w lustrze odbicie jakiegoś mężczyzny zrozumiałam, że się pomyliłam. On bez słowa zbliżył się i uderzył moją głową w lustro. I tu urwał mi się film. Jak już się ocknęłam byliśmy chyba w jakieś piwnicy w każdym razie było ciemno i wilgotno. Przywiązali mnie do jakiegoś łóżka. Pamiętam, że było zimno, a oni mnie rozebrali. Po pomieszczeniu rozchodził się śmiech jakiejś kobiety. Potem wstrzyknęli  mi coś i nie wiem co się działo. Od tamtego momentu jedyne przebłyski jakie mam to momenty przeraźliwego bólu. Później już byliście wy.
-Hiroto wie?
-Tylko ty wiesz.
Po jej policzkach płynęły łzy. Saga przytulił ją do siebie. i powtarzał, że jest już dobrze i nigdy to się nie powtórzy.
-Dziękuje- puściła go gdy już jej przeszło
-Nie masz za co.- pocałował ją w czoło niczym małe dziecko na dobranoc.
-Wiesz Ty też potrafisz mieć uczucia jak chcesz.
-uważaj bo się jeszcze zakochasz.
-Nie liczyła bym na to.
-Cholera, Hiroto mnie zabije. Jest już po 15 a ja jeszcze nie wcisnąłem w Ciebie żądnego jedzenia.
Zamówili sobie jakieś jedzenie.
-Powiedz mi coś o tym facecie co mnie znalazł.
-Był to jakiś bezdomny który stracił całą swoją rodzinę co było powodem jego stoczenia się na samo dno. Ale ogólnie to spoko jest. Załatwiliśmy mu prace w wytwórni powiedzmy, że jest teraz konserwatorem.
Mogu zaczął szczekać pod drzwiami.
-Chyba chce wyjść
-Mogę później tego żałować, ale nie zostawię cię samej więc się ubieraj.
-Serio?
-Jasne, nie mogę Cię tu trzymać jak w więzieniu. Tylko nie mów Hiroto.
Wyszli na krótki spacer, nawet bardzo krótki bo trwał zaledwie 15 minut. Kiedy wrócili włączyli sobie jakiś horror. Około 22,30 wrócił Hiroto.
-Gdzie ty byłeś, że w garniturze jesteś?-Suzue
-W sądzie.
Dziewczyna spojrzała zaskoczona na niego.
-Złapali tamtych ludzi. I już długo nie zobaczą jak wygląda wolność.
Szczęśliwa dziewczyna rzuciła mi się na szyję i go pocałowała. Kiedy tak na nich patrzył basista zrozumiał, że to on chciał by być teraz na niego miejscu. Jeszcze nigdy nie pożądał tak bardzo czegoś czego nie mógł mieć.
-To wy się tu cieszcie a ja wracam do siebie.
-Dziękuję Saga- Suzue posłała mu swój najcieplejszy uśmiech co sprawiło, że ten poczuł się dziwnie.
-Nie ma za co. -wyszedł.
Wsiadł do swojego samochodu i ruszył w stronę domu. gdy dojechał pierwsze co zrobił to otworzył butelkę whisky. Musiał wypić. Miał ochotę wyjść do jakiegoś klubu i zaliczyć pierwszą lepszą byle tylko wybić sobie z głowy myśl o dziewczynie przyjaciela. Dobrze wiedział, że musi sobie odpuścić tym razem.

sobota, 18 grudnia 2010

31..Saga...

Rano Suzue obudziło stukanie w klawiaturę laptopa. Spojrzała zaspanym workiem na Hiroto.
-Długo już nie śpisz?
-Gdzieś tak od 1
-Czemu?
-Bo mi spać nie dałaś.- pocałował ją
-Ja? Niby jak?
-Rzucałaś się przez sen i powtarzałaś ciągle coś
Dziewczynie zrobiło się głupio...
-A  teraz co robisz?
-Pisałem na blogu, że niedługo znowu zaczniemy nagrywać.
Gitarzysta odłożył laptopa na szafkę. Zaczął całować współlokatorkę, a jego ręce błądziły pod jej bluzką, przestał dopiero wtedy kiedy ta syknęła z bólu.
-Przepraszam- szepnął jej do ucha po czym wstał
-A Ty gdzie uciekasz?
-Muszę załatwić dziś kilka rzeczy. Za godzinę muszę wyjść.
-To która z nianiek dziś przyjdzie?
-Saga-krzyknął już z łazienki.


-Postaram wrócić się jak najwcześniej- Hiroto zamykając już drzwi za sobą
-No to zostaliśmy sami-Saga
-Wiesz jak chcesz to Ty też możesz iść
-Nie ma mowy, ja chce żyć, a po za tym sam zgłosiłem się na ochotnika żeby do Ciebie przyjść
-Coś przerwa w zespole ma na Ciebie zły wpływ.
-Nie..po prostu nie miałem nic ciekawszego do roboty
-tak tak
-I pomyśleć, ze wolałaś to małe mieszkanie od mojego domu.
-Saga przestań dobrze wiesz o co chodziło.
-Tak wiem Ty kochasz go a on ciebie.
-No właśnie.
-I zero w tym dramatyzmu.
-A to dramat miał być?
-ja tam wolę dramaty od komedii romantycznych.
-Widać i dlatego tyle dziewczyn już Cie nienawidzi
-Ale ile jeszcze pożąda
-Bo lecą na tą twoją zdradliwą anielską buźkę
-No ba ma się tą urodę. Ale tak właściwie to nawet wam zazdroszczę.
-czego?
-Mam już czasem dość tych przygód jednorazowych mam już swoje lata i chciałbym coś na dłużej.
-No tak już dziadek z Ciebie. A jak chcesz coś poważniejszego to w czym problem?
-Żadna nie jest odpowiednia.
-Za duże wymogi?
-Chyba nie, po prostu pech.
-Przez tyle lat było to szczęściem.
-Racja, chyba zaczynam dojrzewać.
-Chyba na to już trochę za późno.
-No może. Nawet nie wiesz jak Hiroto mi zawsze zazdrościł. Jest najmłodszy i miał w pewnym sensie najgorzej. Shou miał Alex, Tora jak to on parę przelotnych romansów, Nao nie lepszy a ja jak to ja sama wiesz. Tylko on zawsze jak ta sierotka nasza siedział podczas tras koncertowych sam w pokoju powtarzając, że jest zmęczony albo, że musi poćwiczyć grę.
-Nigdy nic nie wspominał.
-A miał się chwalić, że każda jaką spotkał co mu się spodobała lądowała zawsze u któregoś z nas. Tylko z Tobą było inaczej bo Tora z Nao nie byli zainteresowani no a ja dostałem zakaz od Shou.
-A gdybyś nie miał tego zakazu?- sama nie wiedziała po co to powiedziała
-To mogło by być teraz zupełnie inaczej chociaż koniec był by pewnie taki sam.

Otworzyły się drzwi i do środka wszedł Hiroto.
-Przepraszam Saga, że tyle mi to zajęło.
-Spoko. Nawet nie zauważyłem, że już tak późno. Załatwiłeś chociaż już wszystko?
-Nie, jeszcze nie. W tym pieprzonym mieście nie da się niczego zrobić.
-To jutro też mam przyjść?
-Jak byś mógł.
-Pewnie, że mogę. O o tej co dziś?
-No tak mniej więcej. A poczekasz jeszcze chwilę wyjdę tylko z Mogu.
-pewnie. Nie spiesz się. Bo wiesz zaniedbujesz go trochę.
Hiroto wrócił po 30 minutach a Saga wyszedł od razu.

środa, 15 grudnia 2010

30...

Hiroto przejechał opuszkami palców po policzku Suzue. Dziewczyna się obudziła.
-która godzina?
-9.30. Przespałaś pół dnia i całą noc.
-Nie mogłeś mnie obudzić?
-Nie chciałem Cię budzić kiedy tak spokojnie spałaś.
-I mam to docenić?
-Tego nie musisz ale możesz to, że pozwalam Ci wstać z łóżka i wziąć prysznic.
-Ale jesteś dziś dobry
-To może zasłużyłem na coś?
-Niech pomyślę.....nie.
Ostrożnie wstała z łóżka, rozejrzała się po pokoju szukając miejsca gdzie mogły by być jej ubrania.
-W szafie tej bliżej drzwi.
-Dzięki.
Suzue wyjęła z niej czarny dres stwierdzając, że w tym będzie jej najwygodniej no i ciepło, a Hiroto zaczął poprawiać pościel na łóżku.Dziewczyna poszła do łazienki się odświeżyć natomiast gitarzysta udał się do kuchni. Akurat gdy skończył przygotowywać śniadanie Suzue przyszła do niego.
-Gdzie jest Mogu?
-Na spacerze.
-Sam?
-Nie. Siadaj i jedź.
-Ee a masz może bandaż?
-Tak jasne a co się stało?
-Nic takiego. Po prostu ten cały zamoczyłam i teraz cholernie piecze. - pokazała mu lewą rękę.
-To poczekaj na kanapie i nie ruszaj go. - Wyją z szafki wszystkie potrzebne rzeczy i ruszył za nią.
usiadł obok niej i powoli zaczął rozwijać opatrunek. Suzue nie wiedziała nawet czego ma się spodziewać, nie interesowała jej przyczyna bólu wolała o tym nie myśleć. Gdy zobaczyła ślady po sznurze, miejscami wręcz popaloną skórę na nadgarstku zabrała rękę i odsunęła się. 
-Co się stało?
-Nie chcę, żebyś na to patrzył-jej głos się łamał
-Nie przejmuj się i pokaż to.
Sprawnie opatrzył jej rękę.
-Co się dzieję?
-Przepraszam
-Eh nie przepraszaj. Jestem w szoku, że tak dobrze sobie z tym radzisz.
Otworzyły się drzwi. Do domu wbiegł Mogu, a za nim wkroczył potężny Europejczyk.
Suzue spojrzała pytająco na Hiroto.
-Więc chciałem, żebyś go poznała. Pracował już kiedyś dla zespołu i pomyślałem, że się będzie nadawał lepiej niż policja. Przez jakiś czas będzie tak jakby Twoim ochroniarzem ale tylko wtedy jak nikt nie będzie mógł być z Tobą.
-To ma nadzieję, że szybko ich znajdą.
-Myślę, że lepiej będzie jak on będzie nieco dłużej.
-Nie no super...
-Jeśli chcesz to możesz mnie nie zauważać nawet albo traktować jak zwykłego znajomego-mężczyzna
-On naprawdę jest spoko tylko tak groźnie wygląda.
-Niech wam będzie.
Po jakieś godzinie mężczyzna wyszedł a zamiast niego przyszedł Shou z Alex a następnie reszta zespołu. Rozsiedli się wszyscy w salonie.
-Zdecydowanie lepiej dziś wyglądasz-Alex
-I lepiej się czuję. A czy wy nie powinniście czegoś nagrywać albo mieć prób?
-Nie-Nao
-Zrobiliśmy sobie przerwę-Tora
-Na jak długo?
-Aż tych dwóch stwierdzi, że mogą wracać do pracy- Tora wskazał na Shou i Hiroto
-Czyli przez jakiś czas jeszcze będziemy wpadać z braku innego zajęcia-Saga
-Chyba dość długo jeszcze to potrwa-Shou
-Tylko nie przeginaj -Nao

sobota, 11 grudnia 2010

29...Powród do domu..

Shou parkował właśnie pod domem Sagi.
-Mówiłam Ci, żebyś tyle czasu nie spędzał przed lustrem. Widzisz znowu dojechaliśmy na końcu. -Alex
-Spóźniliśmy się tylko 5 min.
Weszli do domu. Saga, Tora i Nao czekali już na nich.
-No to co i jak robimy?-Nao
-Wiecie o której będą w domu?-Tora
-Nie, ale pewnie w okolicach południa.
-No to mamy jeszcze trochę czasu-Nao
-To może podzielimy się jakoś wszystkim?-Saga
-Dobry pomysł-Alex- więc może tak..Ty po nich pojedziesz-spojrzała na Sage
-Dobra, ale biorę samochód Nao bo jest większy.
-W takim razie Nao po nich pojedzie. Ty Tora pojedziesz po Mogu,a  ja z Shou ogarniemy trochę mieszkanie Hiroto
-Wszystko fajnie tylko zapomniałaś o mnie-Saga
-Możesz jechać ze mną-Tora
-Dobra więc Saga jedziesz z nim ale po drodze pójdźcie na jakieś zakupy.
-Mam jedno pytanie. Czemu mam po nich jechać? Hiroto nie może sam jej przywieźć?
-Nie może bo jego samochód stoi pod mieszkaniem, a do tego wątpię, żeby był w stanie prowadzić.
-Dobra, to pojadę.
-To na którą mamy być?
-Myślę, że na 12.


Lekarz odłożył kartę na miejsce.
-To mogę dziś wrócić do domu?-pełna nadziei Suzue
-Tak. uważaj tylko na siebie bo inaczej szybko do nas wrócisz.
-Proszę się nie martwić, przewiduję 24 godzinny nadzór.
Gdy mężczyzna wyszedł Hiroto pomógł ubrać się dziewczynie. Zanim pojawił się Nao przyszła jeszcze pielęgniarka by załatwić wszelkie formalności.
-Gotowa do wyjścia?-Nao
-Już od dawna.
-To ja przyprowadzę wózek-młoda kobieta
-Nie trzeba poradzę sobie-Suzue
Pielęgniarka spojrzała na nią jak na psychicznie chorą.
-Niech pani nawet nie próbuje się z nią o to kłócić jest zbyt uparta, żeby przyznać Pani rację.
-Nie jestem uparta po prostu skoro nie odczuwam żadnego bólu to dam radę dojść sama do samochodu.
-Tak, z pewnością każdy dał by radę z jedną usztywnioną nogą,a z drugiej dopiero co zdjętymi szwami. Nie zapomnijmy jeszcze o obitych żebrach no i jeszcze o operacji. Tak masz racje Suzue każdy powinien w takim stanie wziąć udział co najmniej w jakimś maratonie.-Nao
-Dajcie wy mi spokój i nie róbcie ze mnie jakieś ofiary życiowej. -Zeszła z łóżka i nałożyła kurtkę i zaczęła kierować się w stronę drzwi wyjątkowo powolnym i niezdarnym krokiem. Pod nosem powtarzała sobie ciche "ał" z każdym kolejnym rokiem jednak nie chciała przyznać im racji.
-Jesteś pewna, że to odpowiednia pogoda by chodzić bez butów?-Hiroto
-Dobra niech wam będzie wygraliście.
Hiroto podszedł do niej i wziął ją na ręce by zanieść do samochodu. Kiedy poczuli wiatr i płatki śniegu wtuliła się w chłopaka. Nao uruchomił silnik po czym włączył ogrzewanie.
-Zaraz zrobi się cieplej.
jechali jakiś czas.
-Co się nasza zbuntowana księżniczka nic nie odzywa?-Nao
-Wypraszam sobie tą księżniczkę.  O nic was nie prosiłam. Poradziła bym sobie sama.
-Nie denerwuj się już tak.
Gdy dojechali na miejsce Hiroto ponownie wziął na ręce dziewczynę i zaniósł ją do mieszkania. W drzwiach już wszyscy na nich czekali.
-Możesz już mnie postawić?
-Nie.
-I to ja jestem uparta?
-Tak
-Będziesz miał mnie przez 24 godziny na dobę a teraz daj mi się przywitać z bratem.
Gitarzysta postawił dziewczynę na podłodze. Ta przywitała się z każdym nie zapominając o Mogu.
-A tak w ogóle to co tu robicie?
-Chcieliśmy Cię zobaczyć-Tora
-i dać Ci to-Saga podał jej wielki bukiet róż
-Dziękuje wam..nie musieliście.
-Ale chcieliśmy-basista zaprezentował wszystkie zęby.
-Hiroto-Shou
-A tak. Za dużo już tego.
Alex wzięła od dziewczyny kwiaty by wstawić je w wodę a Hiroto zaniósł Suzue do sypialni.
-Czy długo będę tak traktowana?
-Tak długo jak będzie to konieczne-Shou
-Czyli?
-Do momentu, aż będziesz już w pełni sprawna.
-Saga wiesz może jednak pojedziemy do Ciebie?
-Sorry ale nie chce mieć tych dwóch cały czas u siebie.
-Powinnaś się chyba przespać-Tora
-Nie no kolejny. Ludzie co z wami?
-Z nami nic. To ty tu się wygłupiasz.
-Możecie zrozumieć, że już nic mi nie jest?
-Tak..z pewnością -Nao
-Może Ci coś przynieść-Hiroto
-Nie.
-Na pewno?
-Tak
-Jak byś czegoś potrzebowała to mów.
-Jasne.
-No to przyjdę do Ciebie później a teraz śpij.
-No chyba sobie żartujecie. ?
Niestety nie żartowali i wszyscy wyszli zostawiając ją samą więc nie miała innego wyboru i w końcu zasnęła z braku innego zajęcia.

czwartek, 9 grudnia 2010

28...jesteś idiotą..

Hiroto siedział i patrzył na śpiącą dziewczynę. W głębi serca cieszył się jak małe dziecko jednak jak tak na  nią patrzył nie był w stanie okazać tych emocji. Około 8.20 przyszedł Shou razem z Alex i Sagą.
-Co z nią?-Saga
-Nic. Śpi jeszcze.-Hiroto
-Sam byś mógł się przespać i coś zjeść bo wyglądasz jakbyśmy mieli zaraz odwiedzać też Ciebie.
-Przesadzasz. Ale kawy to bym się faktycznie napił.
-To zaraz Ci przyniosę- Alex
Dziewczyna wyszła. Po chwili wróciła z kubkiem gorącej kawy który podała gitarzyście.
-Dziękuje. Jesteś kochana.
-Mam być zazdrosna?-odezwała się Suzue
-Nie masz powodów.
Wszedł lekarz.
-Od rana już męczycie chorą?
-Nie ma tu nikogo chorego-Suzue
-Takie podejście pacjenta mi się podoba
Zbadał ją i odłączył kroplówkę.
-To kiedy będę mogła wrócić do domu?
-To zależy.
-Od czego?
-Czy np. nic się nie zmieni i czy mieszkasz sama czy z kimś.
-Sama, ale czy to ma jakieś znaczenie?
-Ze mną mieszka-Hiroto
-To jeśli nic się nie zmieni to jutro Cie wypisze.
Wyszedł. Suzue spojrzała na Hiroto a później na Shou.
-Czy któryś może mi to wytłumaczyć?
Saga zaczął się śmiać na krześle pod ścianą.
-Wiedziałem, że się na was wkurzy.
-Nie pozwolimy Ci teraz mieszkać samej. Po za tym w twoim mieszkaniu już ktoś mieszka. Tylko, że nie było jeszcze ustalone gdzie zamieszkasz.-Shou wypowiadając ostatnie zdanie spojrzał na gitarzystę.
-Myślę, że to oczywiste. Skoro to mi bardziej ufała to lepiej żeby mieszkała ze mną.-Hiroto
-Wyluzujcie. Hiroto ma racje tak będzie lepiej.-Alex
-A czemu nikt mnie nie spyta o zdanie? i kto już tam mieszka?
-Ten facet co Cię znalazł. Nie pytamy Cię bo dobrze wiemy co byś odpowiedziała. -Hiroto
Saga podszedł do łóżka.
-Wiesz jak chcesz to u mnie jest dużo miejsca.
-Wiesz Saga kusząca oferta.
Hiroto posłał mu mordercze spojrzenie.
-Daj mu spokój przecież żartuje. -Suzue- A po za tym przecież było by Ci to na rękę.
-Czemu tak myślisz?
-Jeśli myślisz, że jak człowiek jest nie przytomny to nic nie słyszy to jesteś w błędzie.
-O czym ty mówisz?-Shou
-Nie powiedziałeś im nic?
-Czego nie powiedział?-Saga
Alex domyślała się o co chodzi więc, żeby nie pogorszyć jeszcze bardziej sytuacji stała i się nie odzywała.
-Tego, że chciał zostawić wszystko i wyjechać.
-To prawda?-Shou
-Tak.....myślałem, że tak będzie lepiej ale się myliłem.
-Ty idioto!-Saga wrócił na poprzednie miejsce
-Zaraz to ty  nie bałaś się nas tylko bałaś się, że Hiroto już wyjechał?
-Nie do końca. od operacji nie słyszałam już waszych rozmów więc tak, bałam się że już go nie ma. Nie to, że to was jakoś specjalnie się bałam. Po prostu miałam wrażenie, że to wszystko mi się wydaje i że to nie jesteście tak naprawdę wy.
-W takim razie z wolisz mieszkać z Shou czy ze mną?-Hiroto
-Szczerze? Z żadnym.
-Nie dziwie się jej. Jeden nad opiekuńczy a drugi chciał ją zostawić bez słowa-rozbawiony całą sytuacją Saga-Jak byś chciała ich wkurzyć to moja propozycja nadal aktualna.
-Nie sądziłam, że przyznam kiedyś mu rację-Suzue
-Nie zostawimy Cię samej. Musisz wybrać.-Alex
-Nie będę wam mieszać. Więc niech już będzie że z Hiroto.
Hiroto dopiero teraz tak naprawdę zrozumiał jaki to był głupi pomysł. Miał wyrzuty sumienia, że w ogóle pomyślał o tym, żeby ją zostawić.
-A już myślałem, że będę miał towarzystwo. A Ty tak łagodnie ich traktujesz-Saga
-Spokojnie odpokutuje jeszcze swoją głupotę.
-Zrobię wszystko co będziesz chciała-Hiroto
-A nam się nic nie należy? Zespół też chciałeś zostawić na lodzie-Saga
-On ma nawet racje-Shou
-Po prostu jak dzieci. Dajcie mu na razie spokój-Alex
-Niech się tylko Nao dowie-Shou
-Proszę nie, tylko nie on-Hiroto
-Nie powiedzą mu. A teraz zostawmy ich.-Alex
Pożegnali się i wyszli.
-czemu chciałeś to zrobić?
-Uważałem, że tak będzie dla Ciebie lepiej.
-lepiej? Chciałeś zostawić mnie w tym całym piekle?
-Nie
-Więc myślałeś, że  nie przeżyje?
-Nie, oczywiście, że nie.
-To co ?
-Chciałem wyjechać jak już wszystko się wyjaśni. Jak już będę miał pewność, że nic więcej się nie stanie.
-A jak byś został to miało by się coś stać?
-Nie, nie wiem już sam. To wszystko to była moja wina i chciałem uniknąć kolejnej takiej sytuacji.
-Co miało by się stać i tak by się stało.
-teraz wiem, że to było głupie. Przepraszam
-nie wiem kiedy dokładnie to mogło być. Czy jak już byłam tu czy nie. To widziałam matkę. Chciałam iść z nią. Ale nie pozwoliła mi, kazała mi zostać. Pokazała mi Ciebie i Shou. Byliście tacy smutni. Powiedziała, że to się zaraz skończy, że ten ból minie i mam być silna dla was, że jeszcze wiele lat przede mną. I mam się nią nie przejmować, bo jej jest dobrze i będzie czekać na mnie. Powiedziała, że mnie kocha i nigdy nie przestanie. Po czym odeszła i znowu było ciemno. -po jej policzkach spływały łzy
Hiroto ją przytulił i pocałował w czoło.
-Przepraszam-szepnął jej do ucha

niedziela, 5 grudnia 2010

27...Chce wyjechać...

Hiroto siedział przed salą operacyjną z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie chciał pokazywać przyjaciołom łez. Bał się, że znowu ją straci tym razem już na zawsze. Siedzieli już tak około godziny. Alex przesiadła się obok Ogaty i położyła mu rękę na ramieniu.
-Będzie dobrze zobaczysz.
Podniósł głowę i spojrzał na nią.
-Już nic nie będzie dobrze.
-Wszystko się ułoży. Sam słyszałeś, że jest bardzo silna.
-Alex mam do ciebie prośbę. -w jego oczach znowu pojawiły się łzy tak jak zawsze gdy znowu zaczynał o tym myśleć
-jaką?
-Przygotuj psychicznie Shou na moje odejście z zespołu.
-O czym ty mówisz? Co chcesz zrobić?- patrzyła na niego z przerażeniem
-Wyjadę....wyjadę z Japonii jak tylko  policja ich złapie.
-A Suzue? Już nic dla Ciebie nie znaczy?
-Kocham ją i to właśnie dlatego muszę wyjechać tylko tak będzie mogła być bezpieczna i szczęśliwa.
-Chyba sam nie wiesz co mówisz. Ona jest szczęśliwa przy Tobie, to przy Tobie czuje się bezpieczna.
Za sam pomysł chciała dać mu w twarz ale gdy na niego spojrzała i zobaczyła rozpacz w jego oczach była jedynie w stanie go przytulić. W ich stronę zaczął iść Shou by spytać co się stało. Na szczęście zanim zdążył otworzyły się drzwi i wyszedł lekarz.
-i co z nią?
-Niedługo powinna się obudzić.
-Nie obiecam Ci tego. Ale za to obiecuję, że jeśli wyjedziesz to Cię zabiję bo ona tego nie przeżyje. -szepnęła mu do ucha i wstała do wokalisty.
Poszli do sali w której leżała Suzue i czekali, aż otworzy oczy. Nie rozmawiali. Shou był zbyt szczęśliwy, a  Alex za bardzo zła na gitarzystę aby się odezwać. Cisza ta trwała 4 godziny. Przerwał ją telefon, Hiroto w milczeniu wstał i wyszedł by odebrać.
Suzue otworzyła oczy. Rozejrzała się. Chciała wstać jednak pod wpływem przeraźliwego bólu zrezygnowała. W jej oczach gościło przerażenie. Spojrzała na Shou i Alex
-Hiroto...........gdzie Hiroto?- mimo prawie nie słyszalnego głosu dało się wyczuć w nim panikę.
-Zaraz przyjdzie.
Alex wyszła by go zawołać.
-Gdzie jesteśmy?
-W szpitalu. Spokojnie już nic Ci nie zrobią.
Wszedł Hiroto razem z Alex. Gitarzysta usiadł obok łóżka i wziął dziewczynę za rękę.
-Przepraszam. Nie bądź na mnie zły.
Wszyscy spojrzeli na nią z zaskoczeniem.
-Nie jestem zły. To nie Twoja wina, tylko moja. Jak się czujesz?
-Boli mnie wszystko.
Podniósł się.
-Poczekaj, zaraz Ci coś dadzą.
-Nie. Zostań. Nie zostawiaj mnie.
-To ja pójdę-Shou
Alex podeszła bliżej przyjaciółki było można od razu zauważyć, że młodsza dziewczyna zaczęła się denerwować i z niepokojem patrzyła na Alex, a później na Hiroto.
-Spokojnie to tylko Alex
Wrócił Shou razem z lekarzem. Starszy mężczyzna podszedł do łóżka i wstrzykną zawartość strzykawki do kroplówki.
-Zachwalę ból powinien minąć. A jak po za tym?
-Nie ufa nam-Alex
-Ale pamięta?
-Tak. Ale ufa tylko jemu. Reszty się boi.
-To minie. Jest jeszcze w szoku. Proszę cierpliwości.
-Czemu akurat jemu?-Shou
lekarz się roześmiał.
-Myślę, że to dlatego, że prawdopodobnie to z jego powodu tyle czasu nie poddawała się. Ale spokojnie za jakiś czas będzie jak dawniej.
Wyszedł.