niedziela, 30 stycznia 2011

37...niechciany powrót do domu...

Saga zapukał do przyjaciela. Po chwili otworzył mu zaspany Hiroto.
-Co tu robisz?
-Chce porozmawiać.
-O 6 rano?
-Myślę, że to dobra pora bo jeszcze wszyscy śpią.
-Dobra wejdź.
Saga rozsiadł się w fotelu stojącym pod oknem.
-To co jest takiego ważnego, że nie dasz mi się wyspać?
-Nie co tylko kto
-Co się stało?- raptownie się rozbudził
-Nic.
Gitarzysta spojrzał pytająco na kolegę.
-Po prostu poprosiłem ją żeby z Tobą porozmawiała.
-Iiii?
-Powiedziała, że to dziś zrobi ale nie obiecuję takich efektów jak byś chciał.
-Wiem, że dałem ciała.
-Dokładnie. Ale o czymś innym chciałem pogadać.
-To o czym?
-Martwię się o nią.
-Nie tylko Ty...
-Więc wiesz o co mi chodzi?
-Wydaje mi się, że tak. Chodzi Ci o jej koszmary?
-Więc to już dłużej trwa?
-Od kąt wróciła do domu każdej nocy.
-Czemu nic nie mówiliście? Może potrzebna jej pomoc?
-A co miałem mówić? Myślałem, że jak wszystko się wyjaśni to to minie. Chyba cały czas się boi tylko nie chce się do tego przyznać. Czasem sama się budzi w nocy, czasem ja ją muszę obudzić ale ostatnio coraz częściej obchodzi się bez tego. Dopóki sama nic nie powie nie będę naciskał, po prostu rano udaje, że nic nie zauważyłem zawsze jak jest to możliwe.
-Więc czemu to wszystko jeszcze bardziej komplikujesz?
-Rozmawialiśmy już o tym, nie chce do tego wracać.
Saga spojrzał na zegarek, dochodziła już 8.
-Pójdę już. Zaraz wszyscy wstaną.
Tak jak spodziewał się tego Saga wyrzyscy jeszcze spali. Dopiero po jakiś 5 minutach zadzwonił budzik Nao, który zapewne budził również pół hotelu. Basista siedział i czekał, aż wszyscy się biorą. Usiadła obok niego jeszcze zaspana Suzue.
-To co idziemy na śniadanie?-pełen życia basista
-Nie jestem wstanie jeść, żołądek mam przy gardle. Najpierw pójdę porozmawiać z Hiroto.
-Nie denerwuj się tak. Mogę iść z tobą jeśli chcesz.
-Powinnam iść sama.
-To może dasz się chociaż odprowadzić? Chce się upewnić, że do niego pójdziesz.
-Niech Ci będzie.
-No to gotowa?
-Nie ale bardziej już nie będę.
-Więc chodźmy.
Szli najwolniej i najdłuższą drogą jaka była. Suzue grała na czas a Saga chciał się nacieszyć każdą chwilą więc nie zwrócili nawet uwagi, że kawałek który zajmuje 5 minut oni przeszli w pół godziny.
-Spokojnie, Będzie dobrze.
-Nie będzie, nie ważne jak się wszystko potoczy i tak zawsze będzie nie tak.
-Czemu tak myślisz?
-Jak by nie było i tak zawsze chociaż jedno chciało by żeby było inaczej- Saga dobrze wiedział, że chodzi jej o ich trojkę.
-Mną się nie przejmuj. A teraz idź.- pocałował ją w policzek i odszedł.
Suzue nacisnęła na klamkę i weszła. Hiroto siedział zwrócony w stronę okna. Usiadła na przeciwko niego. Jego twarz była bez emocji, jak by założył jakąś maskę.
-Przepraszam
-I myślisz, że to wszystko załatwi?
-Nie. Bardzo Cię przepraszam. Nie myślę tak. Zależy mi bardzo na Tobie, nie wiem czemu pomyślałem, że Ci tylko przeszkadzam więc Cię odtrąciłem. Od samego początku zadaje Ci tylko ból i to również ten fizyczny.
Przysunęła się do niego.
-To nie prawda. To nie była Twoja wina i musisz to w końcu zrozumieć. A jedyne co mi dajesz to szczęście.
Spojrzał na nią swoimi zaszklonymi oczami.
-Była byś dużo bardziej szczęśliwa z tym swoim przyjacielem.
-Nie prawda z dwóch prostych powodów. Przede wszystkim nie kocham go w ten sposób, moja miłość do niego jest raczej siostrzana, a po za tym on jest gejem więc zdecydowanie by nam nie wyszło.
-Nie wiedziałem...
-Bo byłeś zbyt wkurzony by mnie słuchać.
-Przepraszam, byłem zazdrosny.
-Nie potrzebnie.
Położył dłoń na jej zwilżonym policzku.
-Dasz mi jeszcze jedną szanse?
-Tak ale uważaj bo zawsze tak nie będzie.
-Wiem, przepraszam.
-To chodź teraz na śniadanie.
Uśmiechną się tylko i ją pocałował. Wziął ją za rękę i poszli do reszty. Suzue sama nie rozumiała czemu w chwili gdy poczuła ciepłą dłoń  chłopaka pomyślała o Sadze.Usiedli razem z resztą zespołu.
-Ciesze się,,że już wszystko jest w porządku.- Saga mówił tak cicho, że mogła usłyszeć go tylko Suzue
-Kłamiesz. Twoje oczy Cię zdradzają.
-Musze was wszystkich zmartwić-Nao
-Co tym razem?-Tora
-Mamy dać koncert w walentynki.
-Co??? Przecież to już jutro.-Shou
-Myślisz, że nie wiem? Nie możemy teraz  odmówić, obiecaliśmy, że wrócimy  nie możemy mieć już dłużej przerwy.
-Nie mogli powiedzieć wcześniej?-Saga
-Twierdzą, że wczoraj dopiero wszystko załatwili. Wiec dziś musimy wracać. Samolot mamy za 4 godziny.
-Żartujesz prawda?
-Niestety nie. Musimy szybko się spakować i jechać.
Nikomu nie podobała się nagła zmiana planów ale nie mieli wyboru. bez protestowania się spakowali i polecieli na lotnisko. Gdy znaleźli się w samolocie wszystkim ulżyło, że zdążyli. Wylądowali o 4 rano. każdy był nie przytomny więc rozjechali się taksówkami do domów gdzie od razu poszli spać.

piątek, 28 stycznia 2011

36...

Przestraszony krzykami Saga wpadł do swojego pokoju w którym spała Suzue. Klękną przy łóżku i delikatnie zaczął budzić przyjaciółkę.
-Suzue obudź się...to tylko zły sen.
Dziewczyna otworzyła oczy po czym usiadła. Jej oddech był przyspieszony a pojedyncze łzy spływały po policzkach. Basista przytulił ją do siebie.
-Już dobrze to był tylko sen.
Siedzieli jakiś czas w ciszy.
-Już dobrze?
-Tak, przepraszam.
-Nie przepraszaj...nie masz za co. Co Ci się śniło?
-Nic takiego.
-Dobrze jak nie chcesz to nie mów, nie będę naciskał.- w jego głosie było słychać troskę
-Dziękuje.
-Przyniosłem Ci czyste rzeczy, ubierz się i chodź na śniadanie.
Po jakiś 40 minutach cała czwórka szła już na siadanie. Czekali już na nich przy stoliku Shou i Alex. Po kolejnych 10 min dołączył do nich Hiroto, pech chciał, że jedyne wolne miejsce jakie zostało było przy Suzue.
-Możemy porozmawiać?- młodszy gitarzysta
-Nie
-Przepraszam za wczoraj. Daj mi się wytłumaczyć.
Suzue wstała
-Przepraszam, ale jakoś odechciało mi się jeść. Spotkamy się na stoku.
Hiroto złapał ją za rękę.
-Poczekaj. Porozmawiajmy, daj mi drugą szanse.
-Daj jej spokój. Nie chce z Tobą rozmawiać to nie. -Shou
Odchodząc dziewczyna czuła na sobie wzrok Sagi, który chciał iść razem z nią jednak nie mógł. Tak jak myślała Hiroto zostawił otwarty pokój więc bez problemu mogła wziąć swój sprzęt. Wjechała na górę i patrzyła przez chwilę na całe rodziny. Nie chciała się rozczulać więc wstała i zaczęła jechać jak najszybciej potrafiła i tak kilka razy. Na stoku pojawił się już zespół jednak nie miała ochoty do któregoś z nich podchodzić. Minęło jej tak pół dnia. Gdy po raz kolejny robiła sobie przerwę obserwowała gitarzystę. Gdy zobaczyła, że ten upada jak najszybciej do niego dojechała.
-Hiroto nic Ci nie jest?
-Nie
-Na pewno?
-Tak. Więc jeszcze Ci zależy skoro się o mnie martwisz.
-Nie jestem Tobą więc tak niestety mi zależy.
Zjechała na sam dół wiedząc, że zanim Ogata się pozbiera minie trochę czasu. Niestety on lepiej jeździł od niej więc spotkali się na wyciągu.
-Porozmawiajmy proszę.
-Nie
-Wczoraj głupoty mówiłem. Zależy mi.
-Zdecyduj się w końcu.
Ponieważ nie miała ochoty prowadzić tej rozmowy w ostatniej chwili skręciła na bardziej stromą trasę. Po kilku metrach odpięła snowboard i poszła usiąść za niewielka górką. Robiło się już powoli ciemno. patrzyło w niebo i myślała o swoim przyjacielu. Wiele by dała by teraz był tu z nią jak za dawnych czasów.


-Saga widziałeś gdzieś Suzue?-Hiroto
-Nie, a co?
-Od jakiś 2 godzin jej nie ma.
-Może poszła do pokoju?
-Nie mogła bo ja mam klucz.
-No a ja ma nasz.
Podjechała do nich reszta.
-Co się stało?
-Nie mogę znaleźć Suzue
-Pewnie dlatego, że Cie unika- Alex
-Mówię poważnie nigdzie jej nie ma a jest już ciemno.
-jeśli coś się jej znowu stanie z Twojego powodu to obiecuję Ci że będziesz tego żałował do końca życia- Shou
-Myślisz, że już nie żałuje?
-Najwyraźniej za mało.
-Nie kłóćcie się teraz. Poszukajmy jej lepiej.
Wchodzili do każdego możliwego lokalu, sprawdzili każdą trasę kilka razy i nic. Saga postanowił sprawdzić jeszcze w jednym miejscu. Po prostu stwierdził, że gdyby chciał pobyć trochę sam to właśnie tam by poszedł. I nie mylił się znalazł ją tym razem bez problemu.
-Mogę się przysiąść?
-jasne siadaj.
-Wszyscy Cię szukają.
-No to mnie znalazłeś.
-Co się dzieje?
-Przecież dobrze wiesz co.
Objął ją ramieniem, a ona położyła mu głowę na ramieniu.
-jak wpadłeś na to, że tu mogę być?
-Stwierdziłem, że na Twoim miejscu bym tu przyszedł.
-Zadzwonisz do Shou, żeby się nie martwił? Zrobiła bym to sama ale na mnie będzie się wkurzał.
-Jasne. -wyjął telefon i zadzwonił.
-Nie jest Ci zimno?
-Szczerze mówiąc już nie czuje chłodu.
-To może wracajmy?
-Jeszcze nie.
-Nie denerwuj się na mnie ale porozmawiaj z Hiroto.
-Przecież tak naprawdę tego nie chcesz.- wplotła swoje palce między jego.
-Ale w głębi ty Tego chcesz. Widzę jak na niego patrzysz.
-To niczego jeszcze nie oznacza. Po za tym to minie za jakiś czas.
-Nie okłamuj samej siebie. Po za tym rozmawiałem z nim dziś. On na prawdę tak nie myśli. Jest poddenerwowany, obwinia się za ostatnie wydarzenia, a do tego jest zazdrosny i nie che być nadopiekuńczy jak Shou. Upił się i chciał przyjąć postawę obroną tylko mu nie wyszło, znowu stwierdził, że lepiej będzie dla ciebie jeśli odejdzie. Nie pomyślał, że to Cie tak zaboli i nie spodziewał się, że jego też. Wczoraj wieczorem poszedł do niego Nao. I Hiroto był załamany, chciał zrobić  parę głupich rzezy.
-Po co mi to mówisz?
-Uważam, że powinnaś wiedzieć prawdę.
-Chciałam z nim porozmawiać ale to by nie miało sensu bo na sam jego widok wiedziałam już, że będę negatywnie nastawiona do wszystkiego co powie więc pogorszyła bym tylko jeszcze wszystko. A teraz zastanawiam się czy jest sens coś jeszcze wyjaśniać.
-Kochasz go?
-Tak, ale nie ufam już
-Daj mu szanse.
-Co Ci tak zależy?
-Bo chce żebyś była szcześliwa
-Z nim?
-Nie ważne z kim. Ale myślę, że akurat Hiroto jest kimś odpowiednim.
-Dobrze porozmawiam z nim ale niczego nie obiecuję.
-Więc wracajmy bo zamarzniesz tu zaraz.
-Poczekaj jeszcze chwilę.
Spojrzała w niebo.
-Chciała bym zatrzymać tą chwilę na zawszę.
-Nie tylko ty. Mógłbym tu siedzieć z Tobą do końca moich dni.

niedziela, 16 stycznia 2011

35...Wyjazd....

-Na pewno wzięłaś wszystko?- dopytywał się Hiroto
-Pytasz się mnie o to już 50 raz dziś. Możesz się trochę uspokoić?-Suzue
-Jestem spokojny ale musimy wychodzić taksówka zaraz będzie.
-Dlaczego właściwie mamy wylatywać o tak bezsensownej godzinie?
-Nao stwierdził, że jest idealna. W samolocie się wyśpimy, na miejscu będziemy około 10 rano więc zakwaterujemy się, zjemy coś i pójdziemy na stok. A wieczorem na jakaś imprezę.
-Czy on myśli, ze jesteśmy robotami?
-Nie, czemu?
-Nie ważne.
Dziewczyna miała już dosyć ich dzisiejszych bezsensownych rozmów. Od samego rana coś wisiało w powietrzu, oboje to czuli. Jeszcze nigdy nie działali sobie tak na nerwy jak dziś.
-Wychodzimy.-rzucił obojętnie za siebie.
-Jasne.
Zeszli po schodach. Przed budynkiem czekał na nich Tora.
-Nie mieliśmy jechać taksówką?
-No i jedziemy. Tylko, że razem z Torą.
Suzue cały czas od wyjścia czuła, że ktoś ją obserwuje. Rozejrzała się. Na końcu chodnika Stał wysoki szczupły chłopak. Od razu rozpoznała w nim przyjaciela.
-EE...włóżcie wszytko do samochodu a ja zaraz wrócę.
Zanim zdążyli zaprotestować odeszła. Ruszyła prosto w kierunku chłopaka. On również przyspieszył w jej kierunku. Suzue rzuciła mu się na szyje, po jej policzkach spłynęły łzy radości.
-Co tu robisz?
-Martwiłem się o ciebie, nie mogłem się dodzwonić ty też nie dzwoniłaś.
-Przepraszam. Zaraz po pogrzebie matki zgubiłam telefon.
-Mogłaś przyjechać do mnie. Dać jakoś znać, że żyjesz. Nawet nie wiesz jak się martwiłem.
-Nie mogłam. Przepraszam.
-Nie ważne. Cieszę się, ze Cię znalazłem.
-Jak?
-To było proste telewizja a dokładniej wiadomości. Wiesz dość głośno było o tobie. Ale trochę mi zajęło zanim doszedłem jakie miejsce pokazywali. No i nikt nie chciał mi powiedzieć dokładnie który to budynek. Kiedy miałem sobie darować zobaczyłem Ciebie.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że cię widzę. Przepraszam ale muszę iść...daj mi na chwilę swój telefon.
Blondyn podał jej swoją komórkę.
-Po co ci?
-Głuptasie chce Ci zapisać swój numer. Teraz wylatuję na parę dni ale jak wrócę musimy się spotkać.
-Koniecznie. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
Suzue przytuliła go na pożegnanie i wróciła do samochodu. Gdy tylko wsiadła wiedziała, że Hiroto jest wściekły i nie chce z nią rozmawiać. Więc siedziała cicho i słuchała jego rozmowy z Torą. W mało ciekawej atmosferze weszli do samolotu. Suzue usiadła obok okna dając do zrozumienia gitarzyście, że jeśli nie chce nie musi siadać obok. Jednak ten mimo danego mu wyboru usiadł tuż obok niej.
-Kto to był?- Gdy wystartowali spytał chłodnym tonem
-Przyjaciel ze szkoły.
-Jasne...przyjaciel -w jego głosie było słychać sarkazm.
-Znam go od kąt skończyłam 5 lat. Jest dla mnie jak brat. Przeprowadził się do Japonii właśnie gdy skończył 5 lat. Chodziliśmy razem do klasy, siedzieliśmy w jednej ławce  , spędzaliśmy razem czas od kąt pamiętamy. Nie miał nikogo po za mną a ja długo nikogo po za nim. Byliśmy całe dzieciństwo dla siebie wszystkim.
-Nie wiedziałem-jego głos nadal był chłodny
-To już wiesz. -Suzue zdenerwowało to, że nawet na nią nie spojrzał. -Czemu jesteś na mnie taki wściekły?
-Nie jestem.- powiedział obojętnie
Dziewczyna odwróciła się w stronę okna i przespała resztę podróży. Po wylądowaniu pojechali na miejsce wynajętym samochodem. Jeden pokój zajął Shou wraz z Alex, drugi Hiroto z Suzue a reszta wybrała domek za hotelem twierdząc, ze w ten sposób żadnemu nie będzie się nudziło w nocy. Gdy zjedli i się ubrali poszli na stok umieszczony za ośrodkiem.
-Czemu prawie nie rozmawiasz z Hiroto?- byłą to Alex
-Nie wiem, coś mu się dziś stało i się dziwnie zachowuje
-Nie przejmuj się, przejdzie mu.
-Obyś miała racje.
Podszedł do nich przystojny mężczyzna.
-Która z was to Suzue?
-Ja
Dziewczyna spojrzała pytająco na Alex
-Spokojnie Hiroto stwierdził, że tak będzie lepiej.
-Skoro już wszystko jasne wjeżdżamy na górę. -aksamitnym głosem mężczyzna
Nauka wydała się łatwiejsza niż dziewczyna myślała. Owszem wielokrotnie się przewróciła nawet udałą się jej staranować instruktora ale w końcu załapała o co w tym chodzi. Gdy się już ściemniało usiedli przed wyciągiem zmęczeni po zakończonej całodniowej lekcji.
-Myślę, że teraz będziesz jeździć lepiej niż większość ludzi tutaj.
-Na prawdę tak myślisz?
-Pewnie. Jesteś świetna.
-Dzięki
Suzue wstała by już iść.
-Mogę Cię jeszcze o coś spytać zanim pójdziesz?
-Jasne
-Czemu jeden z tych z którymi przyszłaś wyglądał tak jak by chciał mnie zabić a drugi się z tego śmiał?
-Ten który zapewne miał ochotę cię uszkodzić to mój chłopak a ten co się śmiał to brat.
-No to wszystko jasne, do zobaczenia. 
- Na razie.
Suzue poszła do pokoju się przebrać a potem zamierzała poszukać reszty. Gdy wyszła już  z pokoju to natknęła się na Alex
-Widziałaś gdzieś Hiroto?
-Siedzi z Torą w środku.-wskazała na bar znajdujący się na końcu korytarza.
-Dzięki
Poszła w wskazane miejsce. Faktycznie byli tam i coś pili. Dziewczyna podeszła do nich. Wkurzył ją widok pijanego już chłopaka
-Hiroto chyba Ci już  wystarczy co?
-Nie -rzucił je odczepmie
-Ona ma racje wracaj już do pokoju. Też będę już szedł, późno jest.-Tora który najwyraźniej miał dużo mocniejszą głowę od przyjaciela
Ku zaskoczeniu młodszy gitarzysta posłusznie wstał i poszedł do pokoju.
-Co się stało? Nie pijesz normalnie tyle.
-Skąd możesz wiedzieć co normalnie robię co? Jak długo mnie znasz, że możesz mówić takie rzeczy?
-Myślałam, że wystarczająco długo, żeby wiedzieć jaki jesteś.
-To się mylisz.
-O co Ci chodzi? Jesteś pijany i nie wiesz co mówisz
-Może i jestem pijany ale dobrze wiem co mówię.
-To w takim razie mi wytłumacz o co ci chodzi bo najwyraźniej nie rozumiem.
-Nie mam zamiaru. Nie czuję obowiązku Ci  cokolwiek tłumaczyć. To, że powiedziałem Ci że Cię kocham nie oznacza od razu że będę Ci się tłumaczył to tylko słowa a nie zobowiązanie do końca życia.
Słowa uderzały w dziewczynę jak ołowiane kule. Nie wytrzymała tego i nałożyła buty po czym sięgnęła po kurtkę i wybiegła. Nawet nie wiedziała czemu zatrzymała się przed domkiem przyjaciół. Zapukała, drzwi otworzył jej Saga.
-Co się stało?
-Możemy pogadać?
-Jasne wejdź.
-Ale nie tu.
-Jak chcesz
Ubrał się szybko i wyszedł. Chodzili chwile w milczeniu po czym usiedli na jednej z ławek. Siedzieli tak jakiś czas w milczeniu.
-Chyba chciałaś pogadać.
-Tak przepraszam.
-Nie przejmuj się ma czas.
-Chodzi o Hiroto
-Co się stało?
-Jest jakiś dziwny.
-A dokładniej?
-Powiedział, że go nie znam tak naprawdę a to  że powiedział, że mnie kocha niczego jeszcze nie oznacza.
Po jej policzkach spłynęła kolejna seria łez. Saga przytulił ją do siebie.
-Przejdzie mu zobaczysz.
Po kilku minutach odsunęła się od niego. Spojrzała mu w oczy. Były piękne ich kolor był podobny do koloru Hiroto tylko że oczy Sagi przedstawiały jak by odmienny świat. Mimo wolinie ich twarze zbliżyły się do siebie. Saga objął twarz dziewczyny po czym ją pocałował. Suzue sama nie wiedziała dlaczego odwzajemniła pocałunek. Jednak po chwili się odsunęła,
-Nie możemy.
-Wiem
-Saga musimy zapomnieć. Nic się nie wydarzyło. Tak będzie lepiej dla wszystkich.-mówiła strasznie szybko.
-Też myślę, że to najlepszy pomysł . Wracajmy.
-Jasne- nie chciała wracać. Nie czuła potrzeby wracania.
-Spokojnie nie każę ci wracać do niego będziesz spała dziś u nas.
-Dzięki
Weszli do domku. W środku był tylko Tora.
-Gdzie Nao?
-Poszedł do Hiroto zanim ten zrobi więcej głupot.
-Chodź powinnaś się położyć.
-Saga...
-Tora wiem, nie musisz mi przypominać,
Weszli do pokoju. Musiał być to pokój Sagi.
-Możesz tu spać.
Saga chciał już wyjść.
-Poczekaj.
-Tak?
-Chodź na chwilę
Usiadł obok niej na łóżku.
-  Ty też masz uczucia
Roześmiał się cicho
-Każdy je ma
-Nie o to mi chodzi..Ty....mnie...
-Czy Cię kocham? Tak kocham Cię. Ale wiem że jesteś z Hiroto
-Akurat tego to już nie wiem.
-Ułoży się wszystko.
-Czemu to robisz? Czemu jesteś tuż obok mimo, że wiesz, że nic  z tego nie będzie?
-Bo żyję nadzieją, że Hiroto coś rozwali i wtedy będę miał drogę wolną i nie będę ryzykował rozpadem zespołu.
-A jeśli się tego nie doczekasz?
-Jak na razie świetnie mu idzie. Ale wierze, że się pogodzicie.
Wziął ja za rękę.
-Wiesz przyjaźń z tobą jest dużo lepsza niż nic. I mi w zupełności wystarcza jak jesteś szczęśliwa z nim.
-To nie jest dla ciebie trudne?
-Nie ponieważ wiem, że tak jest lepiej. Wiem że jestem świnią a w ten sposób Cię nie zranię.
-Dziękuje- pocałowała go w policzek.
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć
Saga wyszedł a Suzue położyła się. Nie spodziewała się nawet,że po takim wieczorze uda się jej tak szybko zasnąć.