niedziela, 28 listopada 2010

26..Koniec? Czy może jednak dopiero początek?...

Hiroto siedział z głową opartą o łóżko, w ręku trzymał dłoń dziewczyny. W końcu po kilku dniach udało mu się zasnąć chociaż na chwilę. Był teraz nieco spokojniejszy chociaż nadal był kłębkiem nerwów i obaw. Do sali wszedł Shou wraz z Alex. Na dźwięk kroków Hiroto podskoczył po czym się wyprostował i przetarł oczy.
-Która godzina?-spytał zaspanym głosem
-8, byłeś tu całą noc?
-Wychodzi na to, że tak. Nie zostawię jej teraz samej.
-Byłem dziś w wytwórni w sprawie pracy dla tego bezdomnego.
-I co?
-Boją się, że już nie wrócimy. Więc stawiają warunki. Dość łagodne ale jednak.
-Jakie?
-Przyjmą go jeśli do końca roku nagramy singla chyba, że wrócimy
-Co im powiedziałeś?
-że wrócimy, a jeśli nie to nagramy im to.
-Nao wie?
-Wszyscy już wiedzą, tylko do Ciebie nie mogłem się dodzwonić.
-Wyłączyłem telefon.
-Dzień dobry- wszedł policjant
-Dzień dobry. Czy wiecie już kto to zrobił?
-Niestety nie, szukamy nadal dlatego na wszelki wypadek zostanie tu jeden z naszych ludzi.
Hiroto spojrzał na mundurowego z przerażeniem.
-Myślicie, że to nie koniec?
-Nie wiemy czego się spodziewać. Wracam właśnie z laboratorium i wiadomo już, że stoi za tym więcej niż jedna osoba.
-Skąd to wiecie? -Shou
-Patrząc na motyw musi być to kobieta ale ponieważ już wiadomo, że została zgwałcona wiemy, że brał w tym udział również jakiś mężczyzna. Ale czy na 2 osobach się kończy jeszcze nie wiemy. Nie potrafimy zrozumieć działań tych ludzi, rzadko się nam zdarza znaleźć żywą osobę bez żądania okupu.
-Ale szukacie ich prawda?
-Oczywiście robimy co możemy. Prędzej czy później ich złapiemy. A na razie zastosujemy wszelkie środki ostrożności. Muszę przyznać, że narobiliście jej wrogów. Do widzenia.
Wyszedł. Hiroto spojrzał na Suzue poczuł jak przeraźliwy ból przeszywa jego klatkę piersiową. Wiedział, że to tylko jego wina. Więc podjął już decyzję jak to piekło się skończy to odejdzie, wyjedzie gdzieś daleko i nigdy nie wróci.
-Hiroto jedz do domu-nakazała mu Alex
-Nie, zostanę..
-Jedz, my tu będziemy jak coś się będzie działo to zadzwonimy a ty musisz się trochę odświeżyć..
-Chyba masz rację. Wrócę niedługo.
Wyszedł, zostali sami.
-Myślisz, że nas słyszy?-Shou
-Nie wiem.
Siedzieli w milczeniu jakiś czas.
-Musisz coś zrobić-Alex
-Z czym?
-Z Hiroto
-Ale co?
-To Twój przyjaciel. Nie widzisz, że sobie z tym wszystkim nie radzi?
-Co mam zrobić? Jest w takiej samej sytuacji co ja.
-Nie zupełnie.
-Jak to?
-Tobie ktoś próbował odebrać siostrę, a jemu cały świat, a do tego uważa, że to jego wina.
-Ale przecież to nie jego wina..
-On uważa inaczej
-Skąd wiesz?
-To widać
-Ja nic takiego nie zauwazyłem
-Bo wy faceci nie widzicie pewnych rzeczy
Wrócił Hiroto więc musieli przerwać swoją rozmowę. Usiadł na ostatnim wolnym krześle. Raptem dźwięk aparatury był inny. Do sali wszedł lekarz z pielęgniarką.
-Proszę wezwać rodzinę.- Mężczyzna
-Co się dzieje?-Shou
-To koniec. jej serce już nie daje rady samo bić. Podtrzymamy ją przy życiu jeszcze trochę, żebyście mogli się z nią pożegnać.
Shou zadzwonił po ojca i resztę zespołu. Hiroto siedział ze schowaną twarzą w dłoniach. Żadne z nich nie potrafiło już powstrzymać łez. Po 20 minutach byli już wszyscy. A po kolejnych 10 wrócił lekarz.
-Czy są już wszyscy?
-Tak
-Ale ostrzegam, nie wiem jak z jej pamięcią, może nikogo nie poznać. Jesteście pewni, że tego chcecie?
-Tak
Podszedł ze strzykawką do łóżka. Wbiegł jakiś inny lekarz.
-Poczekaj. Przywieźli ofiarę wypadku i nadaję się na dawce.
-W takim razie przygotuj salę i zabieramy ją stąd.

piątek, 26 listopada 2010

25....nadzieja zawsze jest..

Mijały kolejne dni w prawie całkowitym milczeniu. Minął już prawie tydzień, nikt jednak na głos nie chciał powiedzieć, że już nie ma nadziej, że trzeba żyć dalej. Wytwórnia ogłosiła kilka dni temu przerwę w działalności zespołu na czas nie określony. Nikt nie wiedział czy w ogóle jeszcze kiedyś nagrają coś. Kolejny dzień członkowie zespołu siedzieli zastanawiając się co mogą jeszcze zrobić, jak mogą pomóc. Męczyła już ich prasa z ciągłymi pytaniami co się stało mieli już dość pytań czemu przerwali koncert, czemu ogłosili przerwę.
-Nic już nie wymyślimy. Wracam do siebie.-Hiroto
-Zostań- stanowczym tonem Nao. Widział w jakim stanie psychicznym jest jego przyjaciel i najnormalniej w świecie się o niego martwił, wręcz bał się, że może zrobić coś bezmyślnego.
-Niby po co? Nao powiedz mi kurwa po co mam zostać? siedzie tu od 6 dni i co? No i kurwa nic. Powtarzacie codziennie, że jutro zadzwonią, że się znalazła, że nic jej nie jest ale sami już w to nie wierzycie.
Podszedł do niego Saga, z całej siły złapał go i popchnął na kanapę z której przed chwilą wstał.
-Masz zostań bo on się o ciebie martwi. Nie pojedziesz w tym stanie nigdzie! Jak chcesz to później Cię odwiozę.-basista
Hiroto zapalił papierosa. Wciągną do płuc największa dawkę nikotyny jaką tylko mógł. Alex już miała mu powiedzieć, że w domu ma nie palić jednak w ostatniej chwili odpuściła sobie.  Zadzwonił telefon Shou ten wyszedł z pokoju po czym odebrał. Gdy wrócił wszystkie spojrzenia były skierowane w jego stronę.
-Przed chwilą przywieźli do szpitala jakąś dziewczynę pasującą do opisu Suzue
-Ale?-Tora
-Nie ma żadnego ale kazali nam przyjechać jak najszybciej.
Wszyscy weszli do 2 samochodów i pojechali. Po drodze Shou zadzwonił jeszcze do ojca. Na miejscu wszyscy się spotkali. Zostali zaprowadzeni do sali na końcu korytarza. Na łóżku leżała poobijana, podrapana blada jak śmierć dziewczyna podłączona do najdziwniejszych sprzętów.
-Co jej jest?-spytał najstarszy mężczyzna.
-Wszystkich obrażeń jeszcze nie zbadaliśmy. Utrzymujemy ją w stanie śpiączki dla jej dobra. Rozumiem Państwa, że się cieszycie że się odnalazła przykro mi ale muszę zniszczyć tą radość. Jeśli nie znajdzie się dawca to dajemy jej około 3 dni. Jeśli dojdzie do tego krytycznego momentu jeśli państwo będą chcieli możemy ją wybudzić byście mogli się pożegnać jednak nie mamy pewności, że rozpozna was.
-Ale dawca może się znaleźć?-Shou
-Tak, oczywiście, że tak. Mamy taką nadzieję. Szanse są małe ale zawsze istnieją.
-A jak się tu znalazła?-Tora
-Tamten mężczyzna ją znalazł- wskazał na bezdomnego mężczyznę w średnim wieku
Alex bez zastanowienia poszła do niego i usiadła obok.
-Możemy do niej wejść?
-Oczywiście ale nie wszyscy na raz.
Najpierw do dziewczyny weszła jej rodzina. Dopiero później dołączył do nich Hiroto.
-My już musimy jechać ale jak by się coś działo dzwońcie- kobieta
-Dobrze mamo.
W końcu nie wytrzymali i weszli wszyscy łącznie z Alex.
-Co on tu jeszcze robi?-Saga wskazał na bezdomnego
-kazałam mu zaczekać. -teraz zwróciła się w stronę Shou i Hiroto- Na pewno obaj chcieli byście się mu jakoś odwdzięczyć. I rozmawiałam z nim dlaczego tak skończył itd. i mam najlepszy pomysł.
-jaki?- zapytali obaj zaciekawieni
-No bo tak jakby on uratował jej życie więc myślę, że najlepiej będzie jak zaoferujemy mu wyjście na prostą. jego życie potoczyło by się inaczej gdyby nie został sam.
-Ale jak?-Shou
-Dobrze wiem, że żaden z was nie da jej teraz mieszkać samej przez najbliższe 100 lat a moje mieszkanie nie jest mi potrzebne więc chce mu je oddać w ramach wdzięczność. A wy porozmawiacie z wytwórnią ponieważ niedługo na emeryturę przechodzi Pan Wo więc on by mógł zająć jego miejsce.
-Alex jesteś genialna. Ale tego mieszkania jesteś pewna?
-W 100%
-No to chodźmy do niego.
-To wy idźcie a ja tu zostanę-Hiroto

sobota, 20 listopada 2010

24..Sylwester...

Gotowy już do wyjścia Hiroto stał przy drzwiach. Zgarnął włosy z twarzy Suzue.
-Nie chcę Cię zostawiać samej na sylwestra.
-Nie zostawiasz. Po południu jadę do Alex więc nie będę sama.
-Pojedźcie z nami.
-żeby Nao znowu narzekał, że nie możecie się skupić?
Uśmiechnął się.
-Racja, ale  mam jakieś złe przeczucia.
-Nie potrzebnie. Idź już bo Nao Cię poćwiartuje jak będzie musiał dłużej czekać.
-Wrócimy jak najszybciej będzie to możliwe.
Pocałował ją i wyszedł. Przy samochodzie stał Saga i kończył palić.
-Nao już się wkurza, że musieliśmy na Ciebie czekać.
-Niech trochę wyluzuje.
Wsiedli do samochodu. jechali dość powili ponieważ śnieg utrudniał komunikacje. Shou podziwiał krajobraz za oknem i próbował przekonać panikującego Nao do nagrania jakiejś zimowej piosenki. Saga nie widział świata po za ekranem swojego telefonu. A Hiroto zastanawiał się czy jak zadzwoni już do Suzue to wyjdzie na przewrażliwionego i nadopiekuńczego. Natomiast Tora zwyczajnie poszedł spać.
-Nie zdążymy dojechać-Nao ponownie próbował wzbudzić panikę  w członkach zespołu
-Spokojnie jedziemy dopiero 4 godziny- uspokajał go Shou
-4 godziny? Czy ty wiesz ile to czasu? Zanim dojedziemy to znajdą jakiś inny zespół
-Spokojnie za jakieś 30 minut będziemy na miejscu-kierowca
Nao się trochę uspokoił jednak co 2 minuty patrzył na zegarek.
Zatrzymali się pod jakimś wielkim budynkiem.
-Kurwa!!- krzykną Saga
Tora obudził się i walnął głową o dach
-Co się stało?-wymamrotał
-Nie ma tu zasięgu!

Alex właśnie kończyła sprzątać dom po porannym huraganie zwanym Shou. Zmęczona usiadła i wykręciła numer do przyjaciółki ponieważ ta miała za chwilę do niej przyjechać a chciała żeby Suzue weszła jeszcze do sklepu i kupiła kilka rzeczy. Po chwili sygnał się urwał. Postanowiła więc odczekać chwilę i spróbować jeszcze raz. Poszła jeszcze raz sprawdzić czy aby na pewno zrobiła już wszystko na wieczór. Spróbowała znowu zadzwonić ale bez skutku. Pomyślała, że musiała zostawić telefon w domu i zaraz pewnie podjedzie pod dom. Usiadła przed komputerem by odpisać bratu. Nie sądziła, że jest w stanie aż tak się rozpisać. Spojrzała na zegarek, od półtorej godziny Suzue powinna być już u niej. Po raz kolejny wykręciła jej numer. Jednak nikt nie odebrał więc postanowiła pojechać i zobaczyć co się stało. Zobaczyła pod budynkiem samochód koleżanki. Weszła po schodach i stanęła przed jej dawnymi drzwiami. Zapukała. Nikt nie otworzył więc nacisnęła na klamkę. Drzwi były otwarte więc weszła.
-Suzue gdzie jesteś?
Nie uzyskała odpowiedzi więc wyjęła telefon i po raz kolejny liczyła na szczęście. Z kuchni dochodziła melodia. Alex poszła tam jednak jedyne co zastała to telefon na jednej z szafek. Obeszła całe mieszkanie i nic. Została jej już tylko łazienka. Gdy tam weszła jedyne co ją zdziwiło to rozbite lustro i odrobina krwi jego małych kawałkach. Postanowiła zadzwonić do Hiroto zapytać się czy może Suzue miała jakieś plany. Niestety abonent był poza zasięgiem. Wkurzona już całą sytuacją wykręciła numer do matki Shou. Ta kazała jej zaczekać. Po 20 minutach przyjechała razem z mężem.
-Co się stało?-mężcyzna
-Właśnie nie wiem, nie odbierała telefonów więc przyjechałam, drzwi były otwarte jednak mieszkanie było puste. jej kurtka i buty są więc nie mogła nigdzie wyjść. Jak by zapadła się raptem pod ziemię.
-Shou też nic nie wie?
-Wszyscy są po za zasięgiem.
-Nie podoba mi się to. Wezwę policję bo coś tu nie pasuję.
Mężczyzna zrobił jak powiedział. Po 5 minutach zjawili się mundurowi. Rozejrzeli się po mieszkaniu.
-Na włamanie to to nie  wygląda. Zginęło coś?
-Nie licząc moje córki chyba nic-wkurzony już
-Proszę się uspokoić.
-Czy wydaje się państwu coś podejrzane?
-Tak, w łazience jest zbite lustro.
-To jeszcze nic nie oznacza.
Starszy policjant zaczął notować.
-Mają Państwo może długopis?
-Już Panu przynoszę.-Alex
Poszła z przyzwyczajenia do szuflady w której zawsze ona jakiś miała z nadzieją, że i Suzue tam jakiś zostawiła. Zamiast niego znalazła tam jedną z dziwnych wiadomości którą przyjaciółka schowała przed Hiroto i zapomniała później wyrzucić. Wyjęła ją i podała zamiast długopisu.
-Czy to się przyda?
Policjant przeczytał treść.
-Tak, teraz mamy podstawy by myśleć, że to w najlepszym przypadku porwanie.
-Jak to w najlepszym przypadku porwanie?-kobieta
-Z tego wynika, że ktoś jej groził i to od jakiegoś czasu więc nie wiemy dokładnie co mogło się stać. Czy mają Państwo może jej jakieś zdjęcie?
-Tak. Już panu daję.-mężczyzna wyją niewielką fotografię z portfela.
-Dobrze więc na razie to na tyle, jak się czegoś dowiemy to damy znać.
-Proszę zaczekać. Czy myśli Pan, że ona żyję?
-Skoro nikt nie nawiązał jakiegokolwiek kontaktu to nie robił bym sobie zbyt dużych nadziej.
te słowa wszystkich dobiły. Roztrzęsieni pojechali do domu Shou skąd Alex nagrała się na pocztę głosową Shou opowiadając w skrócie wszystko i mając nadzieję, że ten jak najszybciej odsłucha wiadomość. Kobieta próbowała pocieszyć załamanego męża jednak bez skutku. Chwilę przed północą Zadzwonił Shou.
-Powiedź, że żartujesz.
-Nie żartuję. Twoi rodzice są ze mną. Przyjedźcie jak najszybciej.- z każdym słowem mówiła coraz mniej wyraźnie.
Shou się rozłączył. Po 4 godzinach cały zespół wpadł do domu. łatwo było można się domyślić, że przerwali w połowie koncert. trudno jednak było stwierdzić kto jest w gorszym stanie czy ojciec Suzue i Alex czy może jednak Shou i Hiroto.

czwartek, 18 listopada 2010

23...

Leżała na podłodze we własnej krwi. Była martwa, a jednak widziała nadal jak ktoś zabija jej chłopaka. Teraz oboje leżeli obok siebie, a ich krew mieszała się. Słychać było tylko śmiech a w powietrzu rozchodził się specyficzny zapach. Wiedziała, że nie powinna już nic czuć a jednak czuła, że jej palce są zanurzone w czerwonej cieczy. 

Suzue raptem usiadła, miała przyspieszony oddech a serce waliło jej jak oszalałe. Przed oczami miała jeszcze obraz ze swojego koszmaru. Była wdzięczna Mogu, że zaczął ją podgryzać zamiast nadal lizać po dłoni bo właśnie to ją obudziło. Dochodziła 9 więc ogarnęła się i wyszła na spacer z psem. Gdy wrócili dała mu jeść oraz sama coś zjadła. Położyła się na kanapie przy włączanym telewizorze ponieważ przez te koszmary była nie wyspana. Szybko znalazła się w swoim świecie wyobraźni niestety pech chciał, że wróciła do wizji z rana. Tym razem obudził ją telefon.
-hej. Jesteście na spacerze czy zabrałaś go do siebie?
-Jesteśmy u mnie-odpowiedziała zaspanym głosem
-To za chwilę u was będę.
Suzue usiadła na kanapie i wzięła kilka głębszych oddechów. Po chwili wstała by otworzyć drzwi. Na widok gitarzysty rzuciła mu się na szyje.
-Jej..co się stało?
-Musiało się coś stać? Po prostu cholernie Cię kocham.
Uśmiechną się i ją pocałował. Dziewczyna zaczęła go całować tak jak jeszcze nigdy, jedną ręką zaczęła rozpinać jego koszulę. Hiroto wziął ja na ręce i zaniósł do sypialni. Gdy byli tak zatraceni w swoich pocałunkach zaczął wibrować telefon w kieszeni Ogaty po czym rozległa się melodia. Gitarzysta wyją go rozłączając się i rzucił komórkę na dywan obok łóżka. Nie musiało minąć dużo czasu by historia się powtórzyła tym razem z telefonem dziewczyny ta jednak usiadła i odebrała. Hiroto nadal całował ją po szyj.
-Tak słucham.
-Gdzie w jesteście? Co się stało? Czemu was jeszcze nie ma?-był to Shou
-eee jesteśmy w domu. To już tak późno jest? Nie ma jeszcze chyba 15
-No nie ma ale mieliśmy się jednak spotkać o 14.
-yyy no dobra zaraz będziemy.
Rzuciła telefon na łóżko.
-Kto to był?
-Shou. Pytał się czemu jeszcze nas nie ma u Sagi.
-Cholera zapomniałem
Suzue się roześmiała i wstała, wyjęła jakieś ubrania  z szafy i poszła do łazienki się ubrać. Hiroto przez ten czas nałożył znowu koszulę i złożył telefon który rozpadł się na 2 części. Żeby nie denerwować reszty, że musieli tyle na nich czekać jechali najszybciej jak się dało więc droga zajęła im raptem 20 min. Weszli do środka. Dom był udekorowany świątecznymi ozdobami. Usiedli na jedynych jeszcze wolnych miejscach.
-Mówiłaś, że byliście w domu jak dzwoniłem.-Shou
-Bo byliśmy.
Wokalista spojrzał na zegarek.
-Akurat wychodziliśmy -dodała pospiesznie
-Więc czemu nie odebrałeś- zwrócił się tym razem w stronę przyjaciela
-Chciałam, ale wypadł mi telefon z ręki i zanim zdążyłem go włączyć ty dzwoniłeś już do Suzue.
Na drugim końcu stołu zaczął się śmiać Saga.
Shou wolał nie wnikać w prawdziwą historię. Obiad a właściwie obiadokolacja minęła w luźnej atmosferze. Około 22 Nao stwierdził, że musi podjechać jeszcze do rodziny bo zapomniał czegoś więc wszyscy już wrócili do siebie. Po powrocie Hiroto i Suzue wyprowadzili jeszcze Mogu więc chcąc nie chcąc zbliżała się już 24.
-Przyjdę jutro.-pocałował dziewczynę w czoło
Spojrzała na zegarek.
-Od minuty jest już jutro więc może pójdziesz ze mną?
-Właściwie czemu nie. Odprowadzę tylko Mogu.
-Nie musisz, weź go ze sobą wystarczy, że pół dnia siedział sam.
Poszli do mieszkania Suzue. Mogu zadowolony od razu położył się na dywanie wybranym przez siebie poprzedniego wieczora. Oboje usiedli na kanapie i rozmawiali chwile o wszystkim i o niczym. gdy Suzue oparła głowę o ramię gitarzysty mimo, że bardzo nie chciała to zasnęła.

poniedziałek, 15 listopada 2010

22...Święta...

Gdy Suzue się obudziła Ogata musiał być na spacerze z psem bo żadnego nie było. Za dużą koszulkę Hiroto zamieniła na swoje wczorajsze ubranie i poszła do kuchni by napić się wody. Postanowiła poczekać, aż wrócą i pójść do siebie. Nie musiała długo czekać.
-Długo już nie śpisz?
-Nie przed chwilą wstała.
-Powiesz mi dziś co się stało?-podszedł do niej
-Nic się nie stało.
-Znam Cię i wiem, że gdyby się nic nie stało to byś nie została na noc.
-Ale nic się nie stało.
-To powiedz mi to w oczy a nie do podłogi.
Spojrzała mu prosto w oczy. Wiedziała, że nie przejdzie jej to teraz przez gardło.
-Muszę już iść.
Pocałowała go i wyminęła po czym  zaczęła się kierować w stronę drzwi. Myślała, że udało jej się przynajmniej na jakiś czas jednak gitarzysta  złapał ją za rękę by zatrzymać.
-Poczekaj chwilę. Nie będę Cię naciskał wiem, że w końcu sama mi powiesz. Tylko nie rozumiem czemu mi tak nie ufasz.
-Ufam Ci. To nie takie proste jak  myślisz. Tak jest lepiej dla Ciebie i Shou.-nie  mogła już zapanować nad drżeniem rąk ani powstrzymywaniem łez w oczach. Hiroto ją objął.
-Spokojnie. Już dobrze.
gdy się uspokoiła nałożyła buty i kurtkę.
-Przyjdę po Ciebie około 15
Suzue otworzyła drzwi do swojego mieszkania. Tak jak się tego spodziewała na podłodze leżała kartka tym razem jednak nie była ona w kopercie. Zdjęła buty i kurtkę po czym podniosła wiadomość. Jak zawsze była krótka "To było głupie. Pożałujesz". Zamknęła drzwi na klucz po czym porwała kartkę i ją wyrzuciła. Nie uważała już tego za głupie żarty teraz naprawdę zaczęła się nieco bać. jednak postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy zwłaszcza dziś. Zjadła lekkie śniadanie, wzięła leki i poszła do łazienki. Podczas gdy woda nalewała się do wanny umyła zęby i naszykowała sobie ubranie. Leżała w gorącej wodzie i myślała. nawet nie zauważyła jak była już 13,30. Wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Gdy wtarła w ciało balsam nałożyła bieliznę i rajstopy. Stanęła przed lustrem i chwilę myślała. W końcu postanowiła upiąć włosy. Zajęło jej to około 30 minut. Ponieważ było już po 14 pomalowała się i założyła wczoraj kupioną sukienkę. Zostały jej już tylko dodatki typu kolczyki. Gdy była już w pełni gotowa dochodziła 15 więc usiadła na kanapie i czekała. Po kilku minutach przyszedł Hiroto.
-Ponieważ w mojej rodzinie nie ma małych dzieci więc nikt już nie daje sobie prezentów dlatego teraz. Proszę. -wręczył jej małe pudełeczko
-Ale...
-Nie ma ale. Otwórz. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Posłusznie otworzyła. W środku był łańcuszek z białego złota a na  nim zawieszone serduszko z małym wygrawerowanym napisem.
-Może być?
-Jest śliczny.- entuzjastycznie przytuliła go i pocałowała.
Hiroto wyją zawartość pudełka i zapiął ją na szyj dziewczyny.
Do rodziców Ogaty jechali godzinę. Zaparkowali przed małym domkiem.
-Nie denerwuj się już tak.
-Łatwo Ci powiedzieć Ty mojego ojca znasz dłużej niż mnie a matki nigdy nie poznasz.
-Będzie dobrze.
Wysiedli z samochodu. Hiroto wziął Suzue za rękę i kierowali się w stronę drzwi. Zanim doszli otworzyła im kobieta.
-Co tak długo?
-Mamo korki były nie dało się szybciej. Mamo to jest Suzue.
-Jak miło Cię poznać.
-Panią również.
-Nie trzymaj jej już na dworze tylko wejdźcie.
Zdjęli odzież wierzchnią i weszli do pokoju w którym siedziała już reszta rodziny. Usiedli na pozostałych dwóch miejscach. 
-Miałeś racje, jest śliczna.-najstarsza kobieta
-Babciu przestań.
-Przecież prawdę mówię. Nie zawstydzaj się.
Wszyscy zaczęli jeść. Suzue mimo, że nie była głodna musiała sobie nałożyć chociaż trochę,
-Dzieci jedzcie coś tacy chudzi jesteście.
-Dziadku jemy, spokojnie.
-Hiroto może teraz zmądrzejesz i wymienisz ten samochód na coś bezpieczniejszego?-ojciec gitarzysty
-Nie. Czemu miał bym zmienić zdanie?
-Z matką mieliśmy nadzieję, że skoro się spotykacie to pomyślisz bardziej o swoim bezpieczeństwie po za tym jest taki mały na pewno Suzue czuła by się lepiej w większym.
-Właściwie to mam taki sam proszę Pana.
-Oj dzieci dzieci kiedy wam przejdzie ta zabawa własnym życiem-kobieta
-Mamo przecież on bezpieczny jest.
-Bezpieczny? Chyba jak stoi zaparkowany pod domem bo na pewno nie na na drodze.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-matka Ogaty
Z korytarza docierał głos Shou. Hiroto i Suzue wstali.
-Dziękuje. Było mi bardzo miło-dziewczyna
-Nam również. Cieszymy się, że przyszłaś.
Oboje poszli do drzwi.
-Synku czemu nie wspomniałeś, że tak szybko nas opuści?
-Mamo Suzue ma własną rodzinę.
-Tak tak. Zobacz Kochara to taki porządny chłopak. Widzisz on ma normalny samochód a nie tak jak ty. Powinieneś brać z niego przykład.
-Niech się pani nie przejmuje przejdzie mu kiedyś.
-Liczę na to. Dopilnuj siostry żeby przesiadła się w coś większego.
-Dobrze. Proszę się nie przejmować, zrozumieją niedługo że to samochody nie dla nich w końcu nie ma tam miejsca na dzieci
Oboje posłali  mu mordercze spojrzenie.
-OO tak Hiroto chciała bym już wnuki a twoja babcia jak by się ucieszyła.
-Mamo przestań dopiero co szkołę skończyliśmy a ty już wnuki chcesz.
-Przepraszam ale musimy już jechać-Shou
Pożegnali się i wyszli. W samochodzie czekała na nich Alex.
-Co ty taka wkurzona?
-Twój cudowny narzeczony zasugerował matce Hiroto że powinna zostać już babcią.
Alex tylko się zaśmiała. Jechali około 1.5 godziny. W domu byli jedynie rodzice Shou. Kolacja przebiegała spokojnie. Tak jak by wszyscy się znali od dobrych kilku lat a posiłki rodzinne był spożywane codziennie. Było dokładnie tak jak Suzue wyobrażała sobie rodzinne święta. Około 22 Suzue została odwieziona do siebie. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Mimo, że pół dnia polegało  jedynie na siedzeniu przy stole czuła się zmęczona. Zadzwonił telefon, był to Hiroto.
-Jesteś już w domu?
-Tak.
-Mam do Ciebie prośbę. Wyprowadziła byś Mogu na spacer?
-Jasne. A Ty nie wracasz?
-No właśnie przyjadę dopiero rano.
-Szkoda, liczyłam, że przyjdziesz.
-Jeśli chcesz mogę za godzinę być u Ciebie.
-Nie, zostań z rodziną.
-Przepraszam Cię za nich.
-Ale nie masz za co przepraszać było bardzo miło.
-Szkoda, że nie zostałaś dłużej. Tęsknie za Tobą już.
-Ja za Tobą też.
-Przepraszam muszę kończyć. Babcia znowu coś wymyśliła.
-Jasne. To ja wyjdę z Mogu.
-Jesteś kochana. Pa
Suzue mimo pewnej niechęci ubrała się i poszła po psa. Nie chodzili długo, przerażała ją ta ciemność w około, nie wystarczały jej latarnie ani stróż pilnujący osiedla cały czas czuła się nie komfortowo. Postanowiła zabrać Mogu na noc do siebie, żeby chociaż on dotrzymał jej towarzystwa.

niedziela, 7 listopada 2010

21..Czy zawsze należy mówić prawde?..

ktoś pukał do drzwi. Suzue niechętnie wstała z łóżka otworzyć. Powitał ją uśmiechnięty Hiroto.
-Co Ty człowieku spać nie możesz?
-Jakie czułe powitanie. No właśnie nie mogę. - wszedł do mieszkania i usiadł na kanapie.
-I to jest powód żeby innym kazać wstać o 6 rano?
-Innym nie ale Tobie tak. Nie obrażaj się tylko chodź do mnie.
Suzue powolnym krokiem podeszła do niego chociaż miała wielką ochotę wrócić do łóżka. Ogata wziął ją za rękę i pociągnął ja w swoją stronę tak, że nie miała innego wyjścia niż usiąść mu na kolanach.
-jesteś na mnie zła?
-Nie- odpowiedział dość cicho opierając głowę o jego ramię i zamknęła oczy
-Pojechała byś ze mną po jakiś garnitur?
-Yhy
-Ej nie śpij
-Nie śpię...prawie
-Ponieważ i tak wszystko jest jeszcze pozamykane to masz jeszcze chwilę.
jedyną reakcją na te słowa było to że wtuliła się w niego jeszcze bardziej.
-Ej koniec tego dobrego jest po 7
-Skąd Ty masz tyle energii?
-Sam nie wiem ale przydatna rzecz.
Dziewczyna wzięła prysznic, ubrała się i pomalowała.
-brutalu koniec tej telewizji możemy wychodzić.
-jeszcze nie, nie zrobiłaś wszystkiego.
Suzue poszła do kuchni i otworzyła małą buteleczkę po czym połknęła jedna ze znajdujących się w niej tabletek.
-Teraz możemy iść?
-Tak.
Hiroto otworzył dziewczynie drzwi od samochodu zamykając za nią. Gdy sam miał wsiąść podszedł do niego stróż. Rozmawiali chwile, z każdym słowem na twarzy gitarzysty pojawiała się coraz większa złość. Po 10 minutach wsiadł.
-Co się stało?
-W nocy ktoś chciał przebić opony.
Suzue domyśliła się, że pewnie to o jej samochód chodziło komuś w końcu łatwo je pomylić sama rozpoznaje je jedynie po rejestracjach. Nie wiedziała czy powinna to mówić czy nie. Postanowiła jednak się nie odzywać nie wiedziała czy dobrze robi czy źle wiedziała jedynie, że milcząc nie zdenerwuje go jeszcze bardziej no i oszczędzi wiele nerwów Shou bo od razu musiała by wspomnieć o dziwnych wiadomościach. Nie chciała sobie nawet wyobrażać jakie było by ich zachowanie. Kiedy tak analizowała różne reakcje nie zorientowała się nawet jak zaparkowali przed kawiarnią.
-Tu chcesz kupić garnitur?
-Nie chce żebyś się w końcu obudziła i zaczęła mówić.

Suzue siedziała przed swoim latte i patrzyła w jeden punk mieszając zawartość szklanki.
-Nad czym tak myślisz?
-Nad jutrem.
-A dokładniej?
-Do tej pory spędzałam każde święta z matką. Zawsze było tak samo, spędzone prawie całe w milczeniu, a jutro będzie inaczej cały czas wśród wielu ludzi, poruszane obce mi tematy, jak bym się wpraszała
-Nie przejmuj się, będzie dobrze zobaczysz.
Gdy skończyli pić kawę pojechali do sklepu. Suzue usiadła na kanapie, a Hiroto przymierzał kolejny garnitur.
-Który?-trzymał w ręku dwa wieszaki na jednym czarny a na drugim kremowy garnitur.
-Zdecydowanie ten czarny.
Wziął odowiedni wieszak po czym zaciągnął ja na damski dział.
-Tu raczej sobie nic nie znajdziesz.
-Sobie nie ale Tobie na pewno.
Dziewczyna stała i patrzyła jak chłopak przegląda zawartość wieszaków.
-Ta będzie idealna.- podał jej czerwoną sukienkę-przymierz
Suzue weszła do przymierzali się przebrać. Sukienka była na cienkich ramiączkach i kończyła się kawałek przed kolanami. Idealnie przylegający materiał podkreślał figurę. Dziewczyna wyszła pokazać jak wygląda.
-Wiedziałem, że będzie idealna.
W myślach musiała przyznać mu rację. Szybko przebrała się. Zapłacili za ubrania i wyszli. Podjechali na chwilę do Tory w sprawach zespołu i najbliższego koncertu. W rezultacie siedzieli u niego zdecydowanie dłużej niż mieli. Gdy wrócili do siebie wzięli Mogu na długi spacer.
-Jakaś dziwna dziś jesteś prawie wcale się nie odzywasz- zauwarzył
-Wydaje Ci się-próbowała się wykręcić
-Przecież widzę. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
-Akurat tego nie mogę. Przepraszam.
-Nie przepraszaj. Ale pamiętaj jak byś chciała pogadać zawsze jestem obok.
Przytulił ją do siebie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciała bym Ci wszystko powiedzieć ale tak jest dużo lepiej.
Przez chwilę wahała się  nad powiedzeniem wszystkiego, poczuła by się lepiej, nie lubiła ukrywać czegoś przed nim jednak zdawała sobie sprawę, że nie potrzebnie by się martwił więc postanowiła jednak nic nie mówić jeszcze. O 20 poszli odprowadzić Mogu do domu. Zamówili pizze i siedzieli.
-Hiroto- zaczęła nie pewnie- czy mogła bym zostać dziś z Tobą?
-Tak, oczywiście, że tak- był mocno zaskoczony tym pytaniem

piątek, 5 listopada 2010

20...Kto śpiewa?...

Zadzwonił telefon, Suzue odebrała.
-Hej. jesteś zajęta?
-O cześć Alex. Nie a co?
-Może byś przyjechała do studia? Nudno tu trochę i pomyślałam, że może byśmy gdzieś wyskoczyły.
-No niech będzie. Niedługo będę.
Poszła przebrać się w coś bardziej odpowiedniego i poszła do samochodu. Ponieważ były duże korki trochę jej zajęło dojechanie, kiedy w końcu się jej to udało zaparkowała przed wejściem. Już na progu było słychać znajomą piosenkę. W tym czasie nie było żadnego innego zespołu więc mogli sobie pozwolić na nieco głośniejsze zachowanie. Przed drzwiami stał Shou z Alex.
-Skoro Ty jesteś tu to kto śpiewa?
-Saga się wygłupa, przerwę zrobiliśmy.
-Ale...
-Też uważam, że marnuje się na basie-Alex
-Przecież daje mu śpiewać trochę na koncertach-Shou
-Ale prawie go nie słychać bo go zadłużasz-Alex
Z sali dobiegł głos Nao.
-Shou możesz już wracać bo zwariuje tu z nimi za chwilę.
-To idź już. Spotkamy się u Sagi.
Wokalista wrócił do reszty zespołu, a dziewczyny wyszły. Na parkingu spotkały jeszcze członków SuG. Takeru podszedł nieśmiało do Suzue.
-Wiesz chciałem Cię przerosić za tamto. To było głupie z naszej strony. Przepraszamy. - cały czas mówił patrząc w ziemie.
-Nie przejmuj się tak. Było minęło nic się nie stało.
Spojrzał na nią trochę dziwnie.
-Nie patrz tak tylko idź już do reszty.
-A tak jasne. To Cześć
Odszedł. Dziewczyny wsiadły do samochodu.
-Co takiego się stało? On nigdy nie jest taki cichy.
-Nic takiego.
-Czy to przypadkiem nie samochód Hiroto?
-Nie, po prostu ten jest identyczny. To prezent od ojca, próbuje się zrekompensować za te wszystkie lata.
-W takim razie ma gust. Mój pewnie wybrał by mi największy jaki by stał w salonie twierdząc, że jest najbezpieczniejszy.
-Gdzie jedziemy?
-No nie wiem. Grają coś ciekawego w kinie?
-Nie wiem, ale możemy pojechać.
Weszły do najbliższego kina. Za 5 min miała zaczynać się jakaś komedia. Więc postanowiły na nią iść. Ponieważ cała młodzież była jeszcze w szkołach były same na sali. Po jakiś 2 godzinach wyszły.
-To gdzie teraz?
-Możemy coś zjeść, później ścielą bym końcówki i pewnie po tym pojechałybyśmy już do Sagi.
-No to idziemy.
Poszły najpierw na sushi a później do fryzjera. Ponieważ obie skracały włosy po wyjściu faktycznie pojechały prosto pod dam Sagi. Tak jak się spodziewały wszyscy już tam byli więc weszły do środka. Dom znacznie się różnił od ostatniej wizyty Suzue. Ogromny bałagan zamienił się w idealny porządek. Cały zespół siedział w salonie i o czymś rozmawiał.
-Jak dobrze, że już jesteście. Zastanawiamy się właśnie czy może by pojechać gdzieś w góry po świętach. -Tora
-Myślę, że najlepiej by było lecieć do Europy. Tam nie jesteśmy tak popularni więc na stoku moglibyśmy spokojnie jeździć.Co wy na to? -Hiroto spojrzał w stronę nowo przebytych.
-ja jestem za-Alex
-Mi to bez różnicy i tak nie umiem jeździć na niczym
-Spokojnie nauczę Cię-Hiroto
-No to postanowione. Na początku stycznia po koncercie lecimy- zadowolony Saga
-Jakim znowu koncercie?-Alex
-Stwierdzili, że damy koncert charytatywny w sylwestra. -Saga
-Czyli już po wspólnym sylwestrze.-Alex
-No niestety. Będziecie musiały go spędzić razem i to od rana. Bo o 7 musimy wyjechać z domu, żeby dojechać. -Shou
-To skoro już wszystko ustalone to można wracać do siebie -Tora
-Poczekajcie jeszcze chwilę.-Nao- Co ze świętami?
-W Wigilię jestem u rodziców z Alex i Suzue-Shou
-jesteś pewien, że to dobry pomysł? Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko w końcu..- Suzue
-To rodzinne święta więc masz być, a nią się nie przejmuj naprawdę bardzo Cię lubi.
-Właśnie, pojechała byś ze mną wcześniej do moich? Bardzo chcieli by Cię poznać- Hiroto
-No dobrze, skoro chcą to na chwilę mogę przyjechać.
-Więc Wigilia odpada- Tora
-To może następnego dnia?-Saga
-Chyba wszystkim będzie pasować-Nao -u kogo  w tym roku?
-To może u mnie-Saga
-No dobra to gdzieś o 15 się widzimy- Nao
Ponieważ wszystko już było jasne rozeszli się. Każdy wsiadł do swojego samochodu i wszyscy odjechali. Suzue zaparkowała obok Hiroto. Oboje wysiedli i stanęli przed autami.
-Ładnie tak wyglądają dwie Corvette obok siebie.
-Już sama nie wiem czy większą obsesje masz na punkcie tego samochodu czy na punkcie gitary.
-Chyba samochodu, na gitarze dałem Ci zagrać.
-A samochód dałeś mi prowadzić.
-Też racja więc wychodzi na to że największą obsesje mam na Twoim punkcie bo nikomu więcej  nie daje się do nich dotknąć.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował.
-Może przejdziesz się ze mną i Mogu?
-Właściwie czemu by nie.
Hiroto poszedł po psa i tak w 3 spacerowali przez jakieś dwie godziny. Po tym czasie każde poszło do siebie ze względu na późną już godzinę.

środa, 3 listopada 2010

19..Koncert..

Suzue spojrzała na zegarek była dopiero 5 rano jednak jakoś nie mogła już spać. Szybko się ogarnęła i wyszła. Stała przed drzwiami mieszkania Hiroto i szukała kluczy, domyślała się, że pewnie jeszcze śpi więc nie próbowała nawet pukać. Zadowolona w końcu wyciągnęła klucze z kieszeni i otworzyła drzwi. od razu powitał ją Mogu.
-Co maluchu Pan jeszcze śpi a Ty byś wyszedł?
Pies zamerdał tylko wesoło ogonkiem. Dziewczyna przypięła mu smycz do obroży i wyszli. Chodzili po okolicy pewnie około dwóch godzin. Było jeszcze ciemno jednak ludzie zaczęli wychodzić już z domów.  Więc postanowili wrócić. gdy weszli do mieszkania Hiroto chodził w samych bokserkach i koszulce szukając czegoś.
-Mogu a ja Cię szukam od pół godziny.
Pies szczekną dwa razy jakby chciał pokazać, że się z niego śmieje.
-My tylko wyszliśmy na spacer.
-teraz już wiem.
-To możesz się już ubrać.
-A tak racja wypadało by.
Gitarzysta znikną na 20 minut po czym wrócił doprowadzony do stanu używalności.
-Zaproponował bym Ci śniadanie ale powietrzem chyba się nie najesz.
-Zdecydowanie nie. Więc daj tylko coś Mogu i chodź do mnie.
Ogata posłusznie nakarmił zwierzaka i wyszli. Suzue otworzyła drzwi do siebie. Na podłodze leżała nieduża koperta, najwyraźniej ktoś ją musiał wsunąć pod drzwiami podczas jej nie obecności. bez większego zainteresowania podniosła ją i poszła do kuchni.
-Co byś chciał?
-Właściwie to kawa wystarczy.
-To tyle chyba miałeś u siebie?
-Nie miałem mleka do niej.
Dziewczyna wstawiła wodę i otworzyła kopertę. Była  w niej kartka o nie wielkiej treści. Suzue nie miała pojęcia o co chodzi więc przeczytała jeszcze raz "Zostaw Hiroto w spokoju bo inaczej pożałujesz, że w ogóle pojawiłaś się w ich życiu" nie rozumiała w czym niby komuś, aż tak przeszkadza no i komu. Porwała kartkę na nieduże kawałki i wyrzuciła.
-Co to było?
-Nic ważnego. takie tam śmieci.
-No dobra. A co z tą kawą?
-No poczekaj chwilę. Zaraz będzie.
Wzięła 2 kubki z gorącym płynem i postawiła je na ławie.
-Właśnie napisał Nao, że mamy spotkać się jeszcze wcześniej żeby zrobić próbę i rozstawić sprzęt.
-O której macie koncert?
-o 21
-A o której macie tam być?
-O 12.30
-Czy on się dobrze czuje?
-Chyba po prostu brak mu zajęcia. Jedziesz od razu ze mną czy później dojedziesz?
-A Alex kiedy jedzie?
-Pewnie razem z Shou.
-To też pojadę. A co z Mogu?
-Spokojnie o niego się nie martw wszystko załatwione. Podczas koncertów zawsze ktoś z rodziny z nim wyjdzie.

Siedzieli jeszcze godzinę po czym pojechali w umówione miejsce wstępując wcześniej coś zjeść. Na miejscu byli już wszyscy.
-Co tak długo?-Nao
-Spokojnie jest dopiero 12.25 zdążymy.
-Nao musimy znaleźć Ci jakieś zajęcie bo nie dajesz mi się wyspać-Saga
-Nie narzekaj tylko do środka podłączaj już wszystko.
Wzięli wszystkie rzeczy z samochodu i zabrali się za ustawianie ich na scenie. Minęło trochę czasu zanim skończyli zwłaszcza, że Nao co chwila sprawdzał czy aby na pewno robią wszystko dobrze.
-Nie mamy 5 lat i zawsze to robimy więc daj nam już spokój-Tora
-Musze mieć pewność że nic nie nawali.
-Mam tego już dosyć idę zapalić.
-Poczekaj na mnie-Saga
Hiroto spojrzał z nadzieją w oczach na Suzue
-Nie ma mowy zostajesz tu.
Po 5 minutach wrócili.
-No to trzeba już tylko sprawdzić oświetlenie i można zaczynać próbę.
-A może chwila przerwy?-Shou
-Jak skończymy.
-teraz. -Hiroto- strajkuje najpierw krótka przerwa
-Popieram go-Saga
-Zero u was dyscypliny-Nao
-Za to u Ciebie zbyt wiele-Tora
Usiedli wszyscy by chwilę odetchnąć.
-Dobra minęło 10 min koniec przerwy-Nao
Po ustawieniu 50 raz dokładnie tak samo oświetlenia zaczęła się próba. Trwała dość długo bo za każdym razem któremuś coś się nie podobało a to kolejność utworów a to znowu coś innego. W końcu wybiła 19 i musieli udać się do garderoby przygotować. Alex i Suzue cicho siedziały na kanapie zastanawiając się  jakim cudem jeszcze się nie pozabijali np. o lakier do włosów. Gdy udało się im już wszystko zrobić musieli wyjść na scenę. Dziewczyny stały obok i obserwowały.
-Co się stało Shou?-Suzue
-Myślę, że po prostu okazuję swoją radość. Wiesz jak już wyjdzie przed publiczność to nie zauważył by nawet gdyby za nim rozpętała się trzecia wojna światowa albo wylądowało ufo.
-Ale żeby od razu zachowywać się jak 3 letnie dziecko na widok lizaka?
-Musisz się jeszcze do wielu rzeczy przyzwyczaić.
Shou podszedł do Hiroto który jak na siebie miał dość nie pewne ruchy i zaczął coś mu mówić zanim jeszcze zaczęli grać.
-A teraz o co mu chodzi?
-Wydaję mi się, że Hiroto się denerwuje.
-Czym?
-Wystempem
-Ale robił to już tyle razy
-Ale jeszcze nigdy przed tobą
-Przesadzasz
-uwierz mi nie, znam ich wszystkich naprawdę dobrze.
W końcu zaczęli. Cały koncert obył się bez żądnej wpadki. gdy zeszli ze sceny nie mieli siły nawet stać.
-Byłeś świetny. A teraz do samochodu wariacie- Alex
-Z wielką przyjemnością
-Nao odwieziesz Sagę i Tore?
-Pewnie- on jeden miał jeszcze trochę siły.
Po jakiś 40 minutach wszyscy się rozeszli.
-Ej śpiąca królewno wstawaj czas wysiadać-Suzue
-Nie jestem królewną ale mogę być królem-oburzony Hiroto
-Dobrze królu do łóżka uciekaj.
Wysiedli. Pocałował ją jeszcze tylko i rozeszli się do swoich domów. Suzue przywitała kolejna wiadomość od nieznajomej osoby tym razem o treści "Ja nie żartuję". Stwierdziła że to szczeniackie kawały chodź trzeba przyznać, że mało śmieszne i pozbyła się "listu" by nie denerwować nim  innych.

18...nieporozumienie..

Była już połowa grudnia. Wszystko układało się dobrze było wręcz monotonnie. Suzue postanowiła tego ranka pójść na małe zakupy by pierwszy raz od miesiąca zaskoczyć Hiroto i mieć pełną lodówkę gdy tak jak co dzień wpadnie do niej rano. Weszła do najbliższego sklepu i wzięła kilka potrzebnych rzeczy. Przy kasie niestety była kolejka więc spojrzała na regał z gazetami. Wzięła do ręki jeden z magazynów w którym zaciekawiła ją okładka z wielkim napisem "Co ma w głowie Hiroto z Alice Nine?" zastanawiała się na co tym razem wpadła jak, że mało inteligentna prasa. Ponieważ była już jej kolej do płacenia postanowiła, że przeczyta te głupoty w domu. Pochowała wszystko do lodówki zadowolona z siebie, że jest coś w niej więcej niż tylko światło i usiadła na kanapie z gazeta czekając a przyjdzie Hiroto. Otworzyła na odpowiedniej stronie i aż ja zatkało. Pod napisem "Która ma większe znaczenie?" znajdowały się dwa zdjęcia. Po prawej stronie znajdowało się ich wspólne jak gdzieś idą a zaraz obok zdjęcie jakieś dziewczyny całującej gitarzystę.  Nigdy nie wierzyła w to co piszą jednak to zdjęcie mówiło wystarczająco dużo. Chwyciła za telefon.
-Cześć Alex. Obudziłam Cię?...Przepraszam...Możemy się spotkać?...Powiem Ci jak przyjadę..Dzięki niedługo będę. Nałożyła buty i kurtkę. Zamknęła mieszkanie. Na schodach spotkała Ogatę.
-Gdzie się tak spieszysz?
Nie odpowiedziała mu, szła dalej.
-Suzue zaczekaj. Co się stało?
Wyszła z budynku po czym bez słowa wsiadła do nowego samochodu i odjechała. Zdezorientowany Hiroto został na parkingu zastanawiając się co znowu takiego zrobił.
Dziewczyna jechała dość szybko więc do domu brat dojechała w zaskakująco krótkim czasie. Zapukała do drzwi. Otworzył je Shou.
-Czemu Hiroto przed chwilą do mnie dzwonił i pytał się co się stało?
-Bo jest idiotą.
-Chyba nic z tego nie rozumiem. Co wam się raptem stało?
-Nic. Po prostu nie chce go znać.
-Tak, oczywiście...wiesz idź może lepiej do Alex.
Weszła do pokoju gdzie czekała już na nią przyjaciółka.
-Więc co takiego się stało?
Suzue podała jej otwartą gazetę.
-Tylko to.
-To musi być jakaś pomyłka. Albo zdjęcie jest stare.
-Stare zdjęcie? Może ma 3 dni, przecież to widać.
-To może to nie Hiroto?
-To też widać. Co jak co ale jego rozpoznam zawsze.
-Usiądź, musi być na to jakieś logiczne wytłumaczenie. To nie możliwe, żeby Hiroto Cię zdradzał.
-Może jednak możliwe. Może wcale nie jest taki niewinny na jakiego wygląda.
Powoli Suzue zaczęła się uspokajać wynikiem czego w jej oczach zbierały się łzy.
Do pokoju wszedł Shou.
-Co jest?
Alex podsunęła mu zdjęcie.
-To może być fotomontaż- zauważył
-Przyjrzyj się to zauważysz, że nie jest.
Shou nie wierzył w to co widział w końcu znał dobrze przyjaciela i to, że prasa szuka tylko kolejnych plotek. jednak nie mógł patrzeć na zdołowaną siostrę więc zadzwonił po gitarzystę.
-Niedługo wszystko się wyjaśni.-Shou
Dopiero po 2 godzinach zjawił się Hiroto. Wszedł do pokoju gdzie wszyscy siedzieli.
-Ktoś umarł?
-Jeszcze nie, ale jeśli się nie wytłumaczysz to obawiam się, że możesz to być Ty-Shou
-Z czego mam się tłumaczyć?
Shou podsunął mu zdjęcie.
-Ale ja jej nie znam.
-Jakoś wygląda to inaczej. -Suzue
-To nie tak jak myślisz.
-To niby jak?
-Podeszła do mnie i poprosiła o autograf. Więc jej dałem. Nie sądziłem, że się później na mnie rzuci. Najwyraźniej ktoś musiał wtedy zrobić zdjęcie.
-To czemu wcześniej nic nie powiedziałeś?
-Nie sądziłem, że to coś istotnego.
-I niby mam Ci w to uwierzyć?
-Tak, przysięgam, że mówię prawdę. Nie zrobiłbym Ci czegoś takiego.
-uwierz mu, oni każdemu chcą zniszczyć życie.-Alex
-No dobra tym razem uwierzę.
Suzue podeszła do gitarzysty i go przytuliła.
-Przepraszam, że w ogóle tak pomyślałam.
-Nic się nie stało. To moja wina.

wtorek, 2 listopada 2010

17...własne cztery kąty..

Tego dnia Suzue wstała pełna energii ponieważ to właśnie dziś miała odzyskać swoją ukochaną niezależność. Za życia matki mogła robić wszystko co chciała, nie miała żadnej kontroli. Lubiła to jednak czasem zazdrościła innym zainteresowania rodziców. Całymi dniami była sama ponieważ jej matka pracowała całymi dniami by móc je utrzymać więc nikt nie obdarzał jej rodzicielską opieką przez co bardzo wcześnie musiała się usamodzielnić. Obecne życie podobało się jej w końcu ktoś zauważał jej zły humor, miała z kim porozmawiać kiedy coś ją męczyło jednak czasem przeszkadzała jej cało dobowa kontrola do której nie była przyzwyczajona.
-Za ile macie próbę?
-Za 15 min muszę wyjść.
Suzue błagalnie spojrzała na Alex.
-Spakowałaś się wieczorem?
-No jasne.
-Więc możemy od razu  jechać. Wczoraj zabrałam już wszystkie swoje rzeczy więc od razu możemy zająć się Twoimi.
Dziewczyny spakowały wszystko do samochodu i ruszyły. Po nie długim czasie zatrzymały się przed wysokim budynkiem.
-Jak mówiliście, że to niedaleko domu Hiroto nie sądziłam, że mówicie o budynku obok.
-Nie chciałam jeszcze bardziej denerwować Shou. Ale wiesz nie licz na nie wiadomo co ten budynek jest nieco starszy niż ten w którym mieszka Ogata więc nieco inaczej wszystko wygląda.
-Może nie mieć okien, a całość składać się z jednego pomieszczenia a i tak będzie idealne.
-Aż tak źle to nie jest.
Wzięły po pudełku i weszły do środka. Mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze.  Alex otworzyła drzwi i weszły do środka. Mieszkanie było dość małe jednak wystarczające dla jednej osoby. Jasny salon był połączony z kuchnią. po prawej stronie były drzwi do również zachowanej białej kolorystyce sypiali z której wchodziło się do brązowej łazienki.
-I jak?
-Nie wiem co powiedzieć,....dziękuje.
-Ciesze się, że Ci się podoba. Masz teraz są twoje-podała jej klucze-a teraz chodź po resztę.
Kilka razy jeszcze chodziły tak z rzeczami kiedy skończyły wnosić wszystko usiadły na kanapie.
-Kolor ścian i ogólnie wystrój możesz zmienić. Ta biel jest tylko przez to że tak już było jak je kupowałam.
-Może z czasem, na razie nie będę wprowadzać tu rewolucji.
-Jak chcesz. A teraz koniec lenistwa czas trochę tu poukładać.
Alex podeszła do telewizora i włączyła głośno jakiś kanał muzyczny. Przez najbliższe kilka godzin układały wszystko na miejsca mając przy tym niezły ubaw. Po zakończonej pracy usiadły przy herbacie.
-Zaraz pewnie przyjadą chłopacy.
-Już?
-Późno już jest. Trochę nam to zajęło.
Tak jak mówiła Alex po jakiś 20 minutach wszedł Shou razem  z Hiroto.
-Po co kazałeś mi tu przychodzić? Właściwie to wiesz czemu Suzue nie odbiera telefonu cały dzień? -Hiroto
-Tak. Bo jest zajęta.
-Czym?
-No właśnie tym.
Stanęli na środku pokoju.
-żartujesz prawda?
-No właściwie to nie.
-wiedziałam, że oboje się ucieszą- zadowolona z siebie Alex
-Ale nie myślcie sobie, będę was sprawdzał -Shou
-Daj już spokój są dorośli
-No właśnie to mnie przeraża
-Nie przesadzaj- pociągła go za rękę w stronę drzwi-idziemy już
-Więc teraz zostaje mi już tylko znaleźć jakąś pracę. -ucieszyła się Suzue
Cała trójka spojrzała na siebie
-Nie ma mowy-Shou
-Ale czemu? Chce być samodzielna a nie uzależniona od Ciebie czy od Pana..znaczy się od ojca
-Powiedziałem nie i koniec tematu. Przez ten rok masz korzystać z życia z dzieciństwa którego nie miałaś a od nowego roku akademickiego idziesz na studia.
-Za stara jestem już na przeżywanie dzieciństwa
-Nikt nigdy nie jest za stary na to po za tym to już postanowione.
-Dobra Shou to nie czas na twoje długie wywody wracamy do domu-Alex
Wyszli
-Czemu nic nie powiedziałaś?
-Sama dowiedziałam się wieczorem i tak zajęłam się pakowaniem, że nie zadzwoniłam nawet.
-Wybaczę Ci to tylko dlatego że będziesz na tyle blisko że będę mógł przyjść do Ciebie w każdej chwili.
-Będziesz na każde moje zawołanie?- uśmiechnęła się zadziornie
-Będę.
-Jeszcze zobaczymy.
-Przekonasz się sama.To co teraz?
Suzue spojrzała na godzinę dochodziła 23.
-Myślę, że dziś to po prostu położę się spać.
-No dobrze, ale jak byś czegoś potrzebowała albo po prostu np. się bała czy coś to dzwoń a ja zaraz będę.
-Oczywiście Ty mój supermenie. A teraz żegnam bo chyba zapomniałeś o kimś.
-Cholera faktycznie. Po prostu Mogu nie ma przy tonie najmniejszych szans.
Pocałował ją na pożegnanie i wyszedł. Suzue wzięła prysznic, zjadła kolacje i położyła się do łóżka.

poniedziałek, 1 listopada 2010

16...Lepiej chyba być nie mogło...

Zadzwonił telefon. Hiroto z zamkniętymi oczami wymacał go i odebrał.
-Tak słucham.
-Obudziłem Cię? Gdzie jesteś?
-Saga kretynie..w łóżku
-Ale u siebie w domu czy nie?
-u Shou
-To zaczekaj tam na mnie
Odłożył telefon. Minęło trochę czasu zanim wstał. Poszedł do kuchni. Suzue właśnie kończyła śniadanie. Podszedł do niej i pocałował ją w policzek.
-Będzie mi tego brakowało. gdzie  jest reszta?
-Śpią.
-Właśnie, że nie śpią- zaspanym głosem Alex
Do domu wpadł zdyszany Saga.
-Co Ty tu robisz?-Shou do Sagi
-jest Hiroto?
-jestem
Hiroto wyszedł do kolegi.
-Nie wiedziałem czy zaczekasz bo się rozłączyłeś.
-Spałem-odpowiedział chłodno
-Przepraszam to dla Ciebie-wyją za pleców czarną gitarę i wręczył Ogacie.
Ten dokładnie obejrzał ją i się uśmiechną.
-Wiem, że nie jest identyczna ale przynajmniej jest podpisana więc Tora Ci już jej nie zabierze.
Hiroto dopiero teraz dostrzegł niewielki srebrny, ozdobny napis "Alice Nine Hiroto"
-O co tu chodzi?-zaciekawiony wokalista
-O nic takiego. Hiroto oskarżył Sagę o śmierć gitary.
-Ale już po problemie- Saga
-żebyś wiedział...ahh nawet jeszcze pachnie fabryką
Shou podszedł do gitarzysty i położył mu rękę na ramieniu.
-Hiroto wiesz, że Cię bardzo lubię i szanuję prawda?
-Oczywiście ale o co Ci chodzi?
-Słuchaj jeśli nadal chcesz się spotykać z moją siostrą  to idź na jakąś terapie.
Saga klęczał ze śmiechu przy ścianie, a Alex tłumiła śmiech co wyglądało dość dziwnie. Tylko Suzue stała z zamyślaną miną dobierając w głowie odpowiednie słowa niestety bez skutku.
-Racja muszę się trochę ogarnąć. Dziękuje Saga. Suzue przyjadę po Ciebie wieczorem.
-Ej poczekaj kochasiu odwieź mnie do domu- Saga
-Dobra chodź.
Wyszli. Reszta wróciła do kuchni.
-Jak było podczas naszej nieobecności? Dużo się zmieniło.
-Nie tylko tu się pozmieniało.

Była już 17 za godzinę miał przyjechać Hiroto. Suzue siedziała przed szafą i zastanawiała się co nałożyć. Do pokoju weszła Alex.
-Może pomóc?
-Spadasz mi z nieba.
-Hehe. Gdzie idziecie?
-Nie mam pojęcia.
-ehh zaraz wszystko będzie jasne poczekaj.
Wyciągnęła telefon i wybrała numer do gitarzysty. Po 2 min odłożyła zadowolona telefon.
-To już wszystko jasne. Załóż tamtą czarną sukienkę.
-jesteś pewna?
-Tak
Suzue poszła szybko do łazienki założyć sukienkę po czym wyszła w idealnie dopasowanej, krótkiej i jednocześnie eleganckiej kreacji.
-Doskonale jeszcze tylko makijaż i fryzura
-Czy mogła byś...
-Ah z chęcią Ci pomogę .
Zwinnie upięła włosy przyjaciółce i delikatnie ją pomalowała.
-wyglądasz cudownie
-Czy ja wiem..?-patrzyła w lustro
-Nie patrz tak tyko chodź
Kiedy wyszły z pokoju Shou już stał przy drzwiach żeby otworzyć je Ogacie.  Zadowolona dziewczyna wyszła z domu po czym wsiadła do samochodu.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuje. Gdzie jedziemy?
-Zobaczysz. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Zatrzymali się przed jakimś budynkiem. Okazało się, że to jedna z tych eleganckich restauracji. Usiedli przy małym stoliku.
-Z jakiej to okazji?
-Niech pomyśle..dlatego, że musiałem wytrzymać bez Ciebie jakieś 9 godzin.
Kelner przyniósł menu.   Wyjątkowo szybko wybrali coś i nawet się nie zorientowali jak zamówione jedzenie zostało zjedzone. Siedzieli już w samochodzie.
-A może pojedziemy do mnie? -Hiroto
-Jeśli to Ty poinformujesz Shou że nie wracam dziś do domu.
-Dobra więc pytania nie było.
Dziewczyna się tylko uśmiechnęła ponieważ zdążyła już zauważyć jaki jest jej brat. Pod domem Hiroto odprowadził pod drzwi dziewczynę.
-To może wejdziesz?
-Myślę, że lepiej będzie jak już pojadę.
Pocałował ją. Przerwało im głośnie kaszlnięcie.
-Shou wiesz, że jesteś gorszy od ojca służącego w wojsku?
-Staram się jak mogę.
-Jesteście okropni- Suzue roześmiała się i weszła do domu.

-Mówiłam mu, żeby nie wychodził- Alex
-Szkoda, że nie posłuchał.
-Nie przejmuj się mam już na to rozwiązanie. Siadaj
Po chwili dołączył do nich wokalista.
-Bo mamy taką propozycje dla Ciebie tylko nie odbierz tego źle- Shou
-Właśnie.. bo widzisz chcę się tu wprowadzić ale nie chcę sprzedawać swojego mieszkania i pomyśleliśmy, że może byś się tam wprowadziła. Nie miała byś takiego nadzoru z jego strony a przy okazji to niedaleko mieszkania Hiroto.
-Mogłaś nie dodawać ostatniej rzeczy. I co Ty na to?
-Kiedy mogę się przenieść?
Na ich twarzach zagościła ulga.
-Myślę, że jutro podczas próby mogły byśmy wszystko załatwić.-ucieszyła się Alex
-świetnie nie mogę się już doczekać.