czwartek, 18 listopada 2010

23...

Leżała na podłodze we własnej krwi. Była martwa, a jednak widziała nadal jak ktoś zabija jej chłopaka. Teraz oboje leżeli obok siebie, a ich krew mieszała się. Słychać było tylko śmiech a w powietrzu rozchodził się specyficzny zapach. Wiedziała, że nie powinna już nic czuć a jednak czuła, że jej palce są zanurzone w czerwonej cieczy. 

Suzue raptem usiadła, miała przyspieszony oddech a serce waliło jej jak oszalałe. Przed oczami miała jeszcze obraz ze swojego koszmaru. Była wdzięczna Mogu, że zaczął ją podgryzać zamiast nadal lizać po dłoni bo właśnie to ją obudziło. Dochodziła 9 więc ogarnęła się i wyszła na spacer z psem. Gdy wrócili dała mu jeść oraz sama coś zjadła. Położyła się na kanapie przy włączanym telewizorze ponieważ przez te koszmary była nie wyspana. Szybko znalazła się w swoim świecie wyobraźni niestety pech chciał, że wróciła do wizji z rana. Tym razem obudził ją telefon.
-hej. Jesteście na spacerze czy zabrałaś go do siebie?
-Jesteśmy u mnie-odpowiedziała zaspanym głosem
-To za chwilę u was będę.
Suzue usiadła na kanapie i wzięła kilka głębszych oddechów. Po chwili wstała by otworzyć drzwi. Na widok gitarzysty rzuciła mu się na szyje.
-Jej..co się stało?
-Musiało się coś stać? Po prostu cholernie Cię kocham.
Uśmiechną się i ją pocałował. Dziewczyna zaczęła go całować tak jak jeszcze nigdy, jedną ręką zaczęła rozpinać jego koszulę. Hiroto wziął ja na ręce i zaniósł do sypialni. Gdy byli tak zatraceni w swoich pocałunkach zaczął wibrować telefon w kieszeni Ogaty po czym rozległa się melodia. Gitarzysta wyją go rozłączając się i rzucił komórkę na dywan obok łóżka. Nie musiało minąć dużo czasu by historia się powtórzyła tym razem z telefonem dziewczyny ta jednak usiadła i odebrała. Hiroto nadal całował ją po szyj.
-Tak słucham.
-Gdzie w jesteście? Co się stało? Czemu was jeszcze nie ma?-był to Shou
-eee jesteśmy w domu. To już tak późno jest? Nie ma jeszcze chyba 15
-No nie ma ale mieliśmy się jednak spotkać o 14.
-yyy no dobra zaraz będziemy.
Rzuciła telefon na łóżko.
-Kto to był?
-Shou. Pytał się czemu jeszcze nas nie ma u Sagi.
-Cholera zapomniałem
Suzue się roześmiała i wstała, wyjęła jakieś ubrania  z szafy i poszła do łazienki się ubrać. Hiroto przez ten czas nałożył znowu koszulę i złożył telefon który rozpadł się na 2 części. Żeby nie denerwować reszty, że musieli tyle na nich czekać jechali najszybciej jak się dało więc droga zajęła im raptem 20 min. Weszli do środka. Dom był udekorowany świątecznymi ozdobami. Usiedli na jedynych jeszcze wolnych miejscach.
-Mówiłaś, że byliście w domu jak dzwoniłem.-Shou
-Bo byliśmy.
Wokalista spojrzał na zegarek.
-Akurat wychodziliśmy -dodała pospiesznie
-Więc czemu nie odebrałeś- zwrócił się tym razem w stronę przyjaciela
-Chciałam, ale wypadł mi telefon z ręki i zanim zdążyłem go włączyć ty dzwoniłeś już do Suzue.
Na drugim końcu stołu zaczął się śmiać Saga.
Shou wolał nie wnikać w prawdziwą historię. Obiad a właściwie obiadokolacja minęła w luźnej atmosferze. Około 22 Nao stwierdził, że musi podjechać jeszcze do rodziny bo zapomniał czegoś więc wszyscy już wrócili do siebie. Po powrocie Hiroto i Suzue wyprowadzili jeszcze Mogu więc chcąc nie chcąc zbliżała się już 24.
-Przyjdę jutro.-pocałował dziewczynę w czoło
Spojrzała na zegarek.
-Od minuty jest już jutro więc może pójdziesz ze mną?
-Właściwie czemu nie. Odprowadzę tylko Mogu.
-Nie musisz, weź go ze sobą wystarczy, że pół dnia siedział sam.
Poszli do mieszkania Suzue. Mogu zadowolony od razu położył się na dywanie wybranym przez siebie poprzedniego wieczora. Oboje usiedli na kanapie i rozmawiali chwile o wszystkim i o niczym. gdy Suzue oparła głowę o ramię gitarzysty mimo, że bardzo nie chciała to zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz