sobota, 15 października 2011

73...

Suzue wtulona w ramiona Sagi spojrzała mu głęboko w oczy
-Saga ile razy można stracić w życiu wszystko?
-Nie straciłaś wszystkiego masz mnie masz nas wszystkich- przytulił ją mocniej
Po chwili ciszy
-czemu byleś w garniturze?
-Chciałem aby był nastruj, odpowiednia atmosfera
Patrzyła na niego zdziwiona jednak nie przerywała
-Wczoraj zrozumiałem, że mogę Cie stracić w każdej chwili a wtedy już będzie za późno. Tak jakby ktoś bardzo chciał Cię zabrać a z drugiej strony wie, że cąłe życie jeszcze przed Tobą, a ja nie pozwole tej osobie zabrać mi Ciebie. Chce byś odeszła z tego świata, ode mnie dopiero z powodu wieku po wychowaniu gromadki dzieci i wnuków jako moja żona dla której jestem sklonny poświęcić wszystko co mam. Nie mogę dłużej czekać.
Wyjął z szafki nocnej małe pudełeczko, otworzył je i położył na poduszcze tuż przy Suzue.
-Wyjdziesz za mnie?
Spojrzała na niego zaszklonymi oczami. W tym momencie poczół ból bał się odrzucenia. Dopiero teraz zdał sobie sprawe, że odpowiedz nie musi być teraz wcale taka oczywista, wieczorne wydarzenia przecież mogły zmienić więcej niż może sobie wyobrażać. Dopiero na widok jej uśmiechu poczół ulge jakby wielki głaz spadł mu z serca i płóc.
-Tak. Już zawsze będę przy Tobie.
Obją ją i zaczął całować. Po ich policzkach spływały pojedyńcze łzy szczęścia. Pomimo katastrofy jaka miała miejsce kilka godzin temu która ich tak mocno dotchnęłą byli teraz najszczęśliwszymi osobami, nie miałio już znaczenia nic więcej, liczyła się tylko ta chwila, jedno pytanie i jedna odpowiedź które miały zmienić wszystko na lepsze, miały otworzyć nowy rozdział w ich życiu, w życiu wszystkich najbliższych.



Wiem, że bardzo krótkie ale jak na razie nic dalej mi nie pasuje więc na tym zakończe i szczerze mówiąc nie wiem czy na tym nie zakończe tak zupełnie, po prosru takie zakończenie według mnie pasuje ale jeszcze pomyśle.

sobota, 8 października 2011

Jakoś tak mnie naszło i zapraszam na nowego bloga oczywiście tematyka również związana z Alice Nine jednak nieco się różni. tego bloga napewno jeszcze dokończe poprostu jakoś chwilowo brak mi na niego natchnienia a miałampomysł na coś zupełnie innego. Tak więc zapraszam mam nadzieję, że się spodoba :)

sobota, 1 października 2011

72...

Saga po porannej toalecie wyszedł z pusetgo już pokoju, z dołu dochodziły rozmowy. Nie miał jakoś ochoty od razu do nich iść postanowił najpierw sprawdzić czy Ryuto jest w swoim pokoju. Po chwili namysłu zapukał, zza drzwi usłyszał jedynie "wejdź". Zamkną za sobą drzwi i usiał na jednym z foteli pod ścianą.
-Co Ty taki przybity?
-Aż tak widać?
-Już dawno nie widziałem Cie takiego. Nie zgodziła się?
-Nie
-Więc o co chodzi?
Saga tylko spojrzał na brata
-Nawet się jej nie spytałeś.
-Ryuto jestem idiotą
-Czemu?
-Kiedy chciałem...okazało się..że za naszymi plecami..a raczej moim...jest Hiroto z Reitą  i....to było jak znak
-Znak, że jej byly okazał się gejem? I masz pewność, że nie będzie chciał jej odzyskać?
-Nie., że nie powinienem.
-Czemu?
-Nie chce się tu wprowadzić a ma chcieć wyjść za mnie? Jestem starszy i inaczej już odbieram świat, chce się ustatkować, założyć rodzinnę a ona jest młoda.
-Młoda ale doświadczona przez życie, a Ty nie jesteś taki stary jeszcze. Nie widzisz pewnych rzeczy. Ona praktycznie tu mieszka ale tego nie przyzna bo chce być samodzielna i samowystarczalna ale Ty jesteś kolejną osobą która jej to uniemożliwia. A tak ma poczucie, że w każdej chwili może po prostu wyjść.
-To co mam zrobić?
-Według mnie kupić największy bukiet róż jaki Ci się uda, nałożyć garnitur, zabrać ją na kolacje pod gwiazdami i nie bać się.
-Ale...
-Nie marnuj czasu tylko idź
basista zszedł na dół w głowie miał słowa brata i toczył wewnętrzną wojne ze swoimi lękami.Po imprezie nie było już nawet śladu a wszyscy powoli się rozchodzili.
-Odwiozę Hiroto, a później pojadę do siebie- Suzue stała już przy drzwiach
Zabolało go to, że nawet sie nie przywitała tylko od razu wychodzi. W głowie odtworzyły mu się słowa "może po prostu wyjść" więc jednak wczorajszy wieczór miał jakieś konsekwencje, nawet większe niż myślał. teraz już był przekonany co powinien zrobić.

Doga do domu gitarzysty minęła bardzo szybko mimo milczenia jakie panowało w samochodzie.
-Mogu się za Tobą stkęsknił może przejdziesz się z nami?
-Pewnie z chęciął.
Zaparkowała samochód pod blokiem i zaczekała chwię. Po nie całych 5 minutach pies skakał już radośnie przy niej. Poszli do pobliskiego parku i usiedli na ławce a Mogu biegał dookoła nich.
-Hiroto musze o to spytać. Pamiętasz wczorjaszą noc?
-Tak
-żałujesz czy nie?
-Może to nieco dziwne ale nie. Myślę, że to może się na tym nie zakończyć.
-W takim razie cieszę się.
-Ja też, chyba znowu zaczynam odnajdować siebie.
-To dobrze- instynktownie pocałowała go w policzek była już pewna, że może pozwolić sobie na taki gest nie mieszając im w głowie
-Wiesz zawsze będziesz dla mnie ważna, zawsze będę Cię kochł i nie dam Cie nikomu zronić. Żałuje, że tak to wyszło a moja miłość do Ciebie jest bardzej braterska niż partnerska.
-Też zawsze będziesz dla mnie kimś wyjątkowym.
Odprowadzili ją do samochodu.

Saga po całym dniu przygotowywaniu idealnego wieczoru w końcu zszedł z idealną fryzurą i ubrany w najlepszy garnitur. Z wielkim bukietem czerwonych róż staną przed kanapą.
-Mogę tak po nią jechać?
Ryuto spojrzał na niego z wyrazem twarzy którego nie dało się opisać.
-Takashi przykro mi
-O czym ty mówisz?
Gitarzysta podgłośnil wiadomości w których była mowa o zawolanych budynkach spowodowanych niewielkim trzęsieniem ziemi.
-To nie może być prawda przecież mieszkamy w tym samym mieście czulibyśmy coś.
-Ale to prawda.
Bukiet wypadł mu z rąk i spadł na podłogę, zatkalo go nie mógł się ruszyć. Nie wierzył. Po chwili oprzytomniał i wybiegł z domu. Jechał jak naszybciej w strone mieszkania ukochanej. Zatrzymał go korek. Podszedł do niego policjant uprzejmnie informując, ze dalej nie ma możliwości jazdy. Zjechał na pobocze wypowiadając przy tym cala litanie przekleństw. Rzucił marynarkę na tylne siedzenie i wysiadł, biegl prosto do wyznaczonego celu. Czy mogło być jeszcze gorzej? Niestety mogło, zaczęło padać po chwili przerodziło się to w ulewe. Basista jednak biegl dalej nie zwracał uwagi na przyklejone od deszczu ubranie do ciała, na strumienie wody spływające mu z włosów i to, że prawie nic nie widać. Uspokoiło się co jakiś czas spadła już tylko kropla na jezdnie. Przed sobą widział migające światła straży pożarnej, policji i pogotowia. Był blisko. Coraz bardzej bał się tego co może zobaczyć co usłyszeć. Kiedy zobaczył zawolony budynek myślał już o najgorszym, było nie możliwe według niego by ktoś mógł przeżyć. Podszedł do najbliższego strażaka
-Przepraszam czy są jakieś ofiary śmiertelene?
-Na całe szczęście wszyscy przeżyli
Kamień spadł mu z serca
-Gdzie znajdę Su..
Nie dokończył nawet tylko wyminą go bo zobaczył Suzue siedząca na siedzeniu jednego z samochodów owinięta była kocem i na całe szczęście nie było widać żadnych obrażen. Podszedł do niej. Spojrzała tylko na niego po czym ponownie spuściła wzrok.
-Nic jej nie jest, jest tylko w szoku - sanitarjusz za jego pleców
-Czyli może jechać do domu znaczy mogę ją zabrać?
-Jest pan rodziną?
-Nie- widząc minę rozmówcy dodął szybko- jeszcze nie, jesteśmy razem
-W takim razie tak, obecność bliskich w takich sytuacjach jest bardzo wskazana.
Pomógł jej wstać i prowadził do samochodu.
-Jak się czujesz?
Nie odezwała się, postanowił nie naciskac przynajmniej nie teraz. Spotkali reszte członków zespołu którzy szli w ich stronę. Shou podbiegł i objął siostre.
-Chodź zabiorę Cię do domu.
-Nie
Shou lekko był zmieszany.
-Przecież nie możesz tu zostać musisz gdzieś jechać. razem z Alex zajmiemy się wszystkim - widać było, że chce mieć ją teraz jak najbliżej siebie
-Będę u Sagi
Basistę przepęłniła fala ciepła wybrała jego jednak to z  nim chciała  teraz być
-Ale..- Shou chciał zaprotestować
-Shou to jest dobry pomysł pozwól jej - Hiroto
-Idę poszukac Mata pewnie jest już gdzieś z matką- Tora
-Jedźcie już do domu późno jest zajmę się nią. -  uspokajał wszystkich Saga
Do domu jechali w milczeniu. Czekał na nich zdenerwowany Ryuto
-Jak się ciesze, że nic Ci nie jest.
-Pójdziemy na górę
-tak oczywiście, późno jest
Suzue bez słowa nałożyła jedną z koszulek Sagi które były na nią stanowczo za duże a chłopak zdjął z siebie przemoczone ubranie i położyli się. Dziewczyna wtuliła się w niego i dopiero teraz czuła się tak naprawdę bezpiecznie to te ciepłe ramiona to sprawiały, rytmiczne uderzenia serca, ciepło skóry i zapach perfum osoby przy której chciałą właśnie być. Oboje nie mogli zasnąć, leżeni w milczeniu.