poniedziałek, 15 listopada 2010

22...Święta...

Gdy Suzue się obudziła Ogata musiał być na spacerze z psem bo żadnego nie było. Za dużą koszulkę Hiroto zamieniła na swoje wczorajsze ubranie i poszła do kuchni by napić się wody. Postanowiła poczekać, aż wrócą i pójść do siebie. Nie musiała długo czekać.
-Długo już nie śpisz?
-Nie przed chwilą wstała.
-Powiesz mi dziś co się stało?-podszedł do niej
-Nic się nie stało.
-Znam Cię i wiem, że gdyby się nic nie stało to byś nie została na noc.
-Ale nic się nie stało.
-To powiedz mi to w oczy a nie do podłogi.
Spojrzała mu prosto w oczy. Wiedziała, że nie przejdzie jej to teraz przez gardło.
-Muszę już iść.
Pocałowała go i wyminęła po czym  zaczęła się kierować w stronę drzwi. Myślała, że udało jej się przynajmniej na jakiś czas jednak gitarzysta  złapał ją za rękę by zatrzymać.
-Poczekaj chwilę. Nie będę Cię naciskał wiem, że w końcu sama mi powiesz. Tylko nie rozumiem czemu mi tak nie ufasz.
-Ufam Ci. To nie takie proste jak  myślisz. Tak jest lepiej dla Ciebie i Shou.-nie  mogła już zapanować nad drżeniem rąk ani powstrzymywaniem łez w oczach. Hiroto ją objął.
-Spokojnie. Już dobrze.
gdy się uspokoiła nałożyła buty i kurtkę.
-Przyjdę po Ciebie około 15
Suzue otworzyła drzwi do swojego mieszkania. Tak jak się tego spodziewała na podłodze leżała kartka tym razem jednak nie była ona w kopercie. Zdjęła buty i kurtkę po czym podniosła wiadomość. Jak zawsze była krótka "To było głupie. Pożałujesz". Zamknęła drzwi na klucz po czym porwała kartkę i ją wyrzuciła. Nie uważała już tego za głupie żarty teraz naprawdę zaczęła się nieco bać. jednak postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy zwłaszcza dziś. Zjadła lekkie śniadanie, wzięła leki i poszła do łazienki. Podczas gdy woda nalewała się do wanny umyła zęby i naszykowała sobie ubranie. Leżała w gorącej wodzie i myślała. nawet nie zauważyła jak była już 13,30. Wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Gdy wtarła w ciało balsam nałożyła bieliznę i rajstopy. Stanęła przed lustrem i chwilę myślała. W końcu postanowiła upiąć włosy. Zajęło jej to około 30 minut. Ponieważ było już po 14 pomalowała się i założyła wczoraj kupioną sukienkę. Zostały jej już tylko dodatki typu kolczyki. Gdy była już w pełni gotowa dochodziła 15 więc usiadła na kanapie i czekała. Po kilku minutach przyszedł Hiroto.
-Ponieważ w mojej rodzinie nie ma małych dzieci więc nikt już nie daje sobie prezentów dlatego teraz. Proszę. -wręczył jej małe pudełeczko
-Ale...
-Nie ma ale. Otwórz. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Posłusznie otworzyła. W środku był łańcuszek z białego złota a na  nim zawieszone serduszko z małym wygrawerowanym napisem.
-Może być?
-Jest śliczny.- entuzjastycznie przytuliła go i pocałowała.
Hiroto wyją zawartość pudełka i zapiął ją na szyj dziewczyny.
Do rodziców Ogaty jechali godzinę. Zaparkowali przed małym domkiem.
-Nie denerwuj się już tak.
-Łatwo Ci powiedzieć Ty mojego ojca znasz dłużej niż mnie a matki nigdy nie poznasz.
-Będzie dobrze.
Wysiedli z samochodu. Hiroto wziął Suzue za rękę i kierowali się w stronę drzwi. Zanim doszli otworzyła im kobieta.
-Co tak długo?
-Mamo korki były nie dało się szybciej. Mamo to jest Suzue.
-Jak miło Cię poznać.
-Panią również.
-Nie trzymaj jej już na dworze tylko wejdźcie.
Zdjęli odzież wierzchnią i weszli do pokoju w którym siedziała już reszta rodziny. Usiedli na pozostałych dwóch miejscach. 
-Miałeś racje, jest śliczna.-najstarsza kobieta
-Babciu przestań.
-Przecież prawdę mówię. Nie zawstydzaj się.
Wszyscy zaczęli jeść. Suzue mimo, że nie była głodna musiała sobie nałożyć chociaż trochę,
-Dzieci jedzcie coś tacy chudzi jesteście.
-Dziadku jemy, spokojnie.
-Hiroto może teraz zmądrzejesz i wymienisz ten samochód na coś bezpieczniejszego?-ojciec gitarzysty
-Nie. Czemu miał bym zmienić zdanie?
-Z matką mieliśmy nadzieję, że skoro się spotykacie to pomyślisz bardziej o swoim bezpieczeństwie po za tym jest taki mały na pewno Suzue czuła by się lepiej w większym.
-Właściwie to mam taki sam proszę Pana.
-Oj dzieci dzieci kiedy wam przejdzie ta zabawa własnym życiem-kobieta
-Mamo przecież on bezpieczny jest.
-Bezpieczny? Chyba jak stoi zaparkowany pod domem bo na pewno nie na na drodze.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-matka Ogaty
Z korytarza docierał głos Shou. Hiroto i Suzue wstali.
-Dziękuje. Było mi bardzo miło-dziewczyna
-Nam również. Cieszymy się, że przyszłaś.
Oboje poszli do drzwi.
-Synku czemu nie wspomniałeś, że tak szybko nas opuści?
-Mamo Suzue ma własną rodzinę.
-Tak tak. Zobacz Kochara to taki porządny chłopak. Widzisz on ma normalny samochód a nie tak jak ty. Powinieneś brać z niego przykład.
-Niech się pani nie przejmuje przejdzie mu kiedyś.
-Liczę na to. Dopilnuj siostry żeby przesiadła się w coś większego.
-Dobrze. Proszę się nie przejmować, zrozumieją niedługo że to samochody nie dla nich w końcu nie ma tam miejsca na dzieci
Oboje posłali  mu mordercze spojrzenie.
-OO tak Hiroto chciała bym już wnuki a twoja babcia jak by się ucieszyła.
-Mamo przestań dopiero co szkołę skończyliśmy a ty już wnuki chcesz.
-Przepraszam ale musimy już jechać-Shou
Pożegnali się i wyszli. W samochodzie czekała na nich Alex.
-Co ty taka wkurzona?
-Twój cudowny narzeczony zasugerował matce Hiroto że powinna zostać już babcią.
Alex tylko się zaśmiała. Jechali około 1.5 godziny. W domu byli jedynie rodzice Shou. Kolacja przebiegała spokojnie. Tak jak by wszyscy się znali od dobrych kilku lat a posiłki rodzinne był spożywane codziennie. Było dokładnie tak jak Suzue wyobrażała sobie rodzinne święta. Około 22 Suzue została odwieziona do siebie. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Mimo, że pół dnia polegało  jedynie na siedzeniu przy stole czuła się zmęczona. Zadzwonił telefon, był to Hiroto.
-Jesteś już w domu?
-Tak.
-Mam do Ciebie prośbę. Wyprowadziła byś Mogu na spacer?
-Jasne. A Ty nie wracasz?
-No właśnie przyjadę dopiero rano.
-Szkoda, liczyłam, że przyjdziesz.
-Jeśli chcesz mogę za godzinę być u Ciebie.
-Nie, zostań z rodziną.
-Przepraszam Cię za nich.
-Ale nie masz za co przepraszać było bardzo miło.
-Szkoda, że nie zostałaś dłużej. Tęsknie za Tobą już.
-Ja za Tobą też.
-Przepraszam muszę kończyć. Babcia znowu coś wymyśliła.
-Jasne. To ja wyjdę z Mogu.
-Jesteś kochana. Pa
Suzue mimo pewnej niechęci ubrała się i poszła po psa. Nie chodzili długo, przerażała ją ta ciemność w około, nie wystarczały jej latarnie ani stróż pilnujący osiedla cały czas czuła się nie komfortowo. Postanowiła zabrać Mogu na noc do siebie, żeby chociaż on dotrzymał jej towarzystwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz