poniedziałek, 21 lutego 2011

42...

Suzue specjalnie wstała wcześniej by zrekompensować jakoś wczorajszy dzień Hiroto. Zrobiła mu jego ulubione śniadanie i zaniosła do sypialni. Gitarzysta już nie spał.
-Właśnie się zastanawiałem gdzie mi uciekłaś.
-Już wróciłam. - podała mu tace ze śniadaniem
-Zamiast tego wolał bym Ciebie.
-Mnie też masz.
-Aż mam ochotę zadzwonić do Nao i powiedzieć, że jestem chory
-Chyba później by Cię wszyscy powiesili.
-Pewnie masz rację. Więc zaraz do Ciebie wrócę tylko wezmę szybki prysznic.
Po 15 min wrócił.
-O wiele lepiej. Teraz możemy to zjeść.-wrócił do łóżka
Po zjedzonym posiłku odstawił tace na bok. Zaczął całować dziewczynę. Kiedy znalazła się pod nim próbował ją rozebrać. Jednak ta wyślizgnęła się.
-Nie ma tak dobrze przykro mi ale nie masz czasu. O której dziś wrócisz?
-Niby mam cię cały czas a nawet nacieszyć się nie mogę, Nie wiem o której. To zależy ile poprawek dziś będziemy musieli wprowadzić. Ale jak skończymy obiecuję chociaż jeden dzień wolnego.
-Dobrze więc trzymam Cię za słowo, a teraz jedź to może wrócisz wcześniej.
-Obyś miała racje.
Ubrał się do końca, pocałował ją na pożegnanie i pojechał. Suzue posprzątała mieszkanie ponieważ stwierdziła, że ostatnio wygląda bardzo niechlujnie po czym zabrała Mogu do pobliskiego parku mimo, że było dziś wyjątkowo zimno. Czworonóg bardzo się ucieszył, w końcu mógł się spokojnie wybiegać. Po jakieś godzinie usiadła na ławce przy zamarzniętym stawie. Mogu usiadł na przeciwko niej i uważnie się przyglądał z przekrzywionym pyszczkiem.
-Nie patrz tak na mnie tylko biegaj. Nie jestem przyzwyczajona do takiego chłodu, trochę odpocznę i będziemy wracać.
Pies od razu pobiegł między drzewa łapiąc drobinki śniegu które sam sobie podrzucał noskiem. Gdy do niej podbiegł wrócili do samochodu. Jednak zamiast jechać do domu wstąpili zobaczyć jak idzie praca zespołowi.
-Myślałam, że macie pracować, a kiedy nie przyjadę to macie przerwę.
-Mała przerwa nikomu nie zaszkodzi. A po za tym Miyavi nas odwiedził.
Dopiero teraz dostrzegła wytatuowanego chłopaka stojącego obok leżaczka z małym dzieckiem. Dziewczyna radośnie zaczęła machać rączkami na widok psa.
-Właśnie wy się jeszcze nie znacie- Shou-To moja siostra Suzue, a to Miyavi i jego córeczka.
-Więc jednak pisali prawdę,
-No czasem im się zdarza.
-Miło było mi poznać ale niestety muszę już jechać. Do zobaczenia.
Wziął dziecko i wyszedł
-Coś się stało, że przyjechałaś?- Shou
-Nie, po prostu wracałam do domu i wpadłam zobaczyć jak wam idzie.
-Spokojnie oddamy Ci Hiroto na wieczór- Nao
-A tak właściwie to gdzie on jest?
-Pojechał z Sagą po coś do jedzenia -Tora
-No dobra w takim razie będę jechać.
-Nie zaczekasz na niego?
-Lepiej róbcie to co macie, a nie się obiacie.
Tym razem pojechała prosto do domu by zostawić tam Mogu i pojechać na drobne zakupy bo w lodówce było już jedynie światło. Około 20 wrócił Hiroto.
-Więc jednak Nao miał racje, że mi Cię oddadzą.
-Jakimś cudem się udało. Pytanie na jak długo.
Przyciągnął ją do siebie.
-W każdym razie teraz już nie znajdziesz żądnej wymówki.
-Nawet nie będę próbowała szukać.
Zaczął całować ją po szyi odpinając pierwszy guzik od koszuli. Spojrzał jej w oczy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham.
-Myślę, że tak samo jak ja Ciebie- mówiąc to zakryła ślad po operacji
-Nie zasłaniaj. Niech mi przypomina, że muszę o Ciebie dbać bo inaczej bardzo łatwo mogę Cię stracić - przejechał palcem bo bliźnie.
Teraz już całował ją, zdejmując kolejne części garderoby i kierując się w stronę łóżka. Teraz nie liczyło się dla nich nic, byli jak by po za światem. każdy ich ruch sprawiał im przyjemność, dopełniali się nawzajem.  Ich oddechu i jęki łączyły się niemal w jeden, stanowili jedność.


Mat pokonywał kolejne stopnie  z taką prędkością, że sam nie wiedział jakim cudem jeszcze nie potkną się o własne stopy. Kiedy znalazł się już na miejscu dyszał ze zmęczenia. Drzwi otworzył mu  uśmiechnięty Tora. Wszedł do środka.
-Co się stało, że kazałeś mi jak najszybciej tu być?
-Nic, po prostu się stęskniłem za Tobą, nie sądziłem, że będziesz biegł.
-Ale nad kondycją to muszę popracować.
-Wiesz kusząco wyglądasz taki zmęczony.
Przysunął się do niego i zaczął całować go po szyi. Co sprawiło, że blondyn miał jeszcze szybszy oddech. Następnie brunet jedną ręką rozpinać guziki koszuli i gładzić nagi tors młodszego przyjaciela, a drugą wsunął mu do spodni i rytmicznie przesuwał.
-Chciałem zaczekać, ale przy tobie nie mogę się powstrzymać- wyszeptał mu do ucha
-Więc się nie powstrzymuj.
Na te słowa Tora wbił się w usta Mata i rozpinał mu spodnie. Skierowali się pod najbliższą ścianę. Mat oparł się o nią plecami, a Tora zniżył się na  wysokość jego psa. Wziął do ust jego męskość wiedząc, że tak sprawi mu przyjemność. Blondyn wydawał ciche jęki, jego ciało wyginało się w łuk po czym doszedł w usta kochanka. Tora pospiesznie się rozebrał i przejeżdżał językiem ciało partnera aż natrafił na usta. Bez zastanowienia wszedł w niego.
-Nie powstrzymuj się, krzycz - całował go po szyi
Niemal jak na zawołanie wydał z siebie głośne jęki podniecenia i bólu. Ich rozpalone ciała ocierały się o siebie coraz szybciej.  


Kiedy Nao wszedł do domu Sagi ten siedział na parapecie paląc, obok niego stała szklana z whisky.
-nalej sobie- wskazał na butelkę w połowie już pustą.
-Jakoś nie mam ochoty.
-Jak chcesz
Zeskoczył z parapetu i stanął przed perkusistą,
-Wiesz dobrze mi się z wami pracuje.
-Saga chyba za dużo wypiłeś.
-Wiem, ale co innego mi pozostaje?
Do tchnął ustami ust kolegi po czym rozchylił je językiem. Zanim się opamiętał byli w już w namiętnym pocałunku. Odsunął się powoli.
-Przepraszam. Już nie myślę.
-Po prostu jesteś pijany. Udam, że niczego nie było.
-Próbuje okłamać sam siebie...
-i jak Ci idzie?
-Jak widać beznadziejnie.
-Nie możesz z nią być.
-Skąd wiesz o co chodzi?
-Widzę
-Wiem, że nie mogę. Myślisz, że dlaczego siedzę tu a nie próbują ją przekonać,że jestem lepszy mimo, że nie jestem.
Wziął butelkę i sobie dolał.
-Może jednak chcesz trochę?
-Daj, zapowiada się długa noc. Dobrze chociaż, że jutro mamy wolne.

1 komentarz: