poniedziałek, 27 czerwca 2011

61...

Stanęli przed hotelem nie wiedząc w którą stronę mają iść.
-Masz ochotę zobaczyć coś konkretnego?
-Samolot do domu
-Ej...mam pomysł postaraj się nie myśleć o niczym.
-To nie takie łatwe
-Wiem...uwierz mi, że na prawdę wiem. Ale jesteś w pięknym mieście i ciesz się tym.
Ruszyli w blisko nie określonym kierunku, aby tylko nie stać w miejscu. Sami nie wiedzieli gdzie i po co idą. W końcu weszli do niewielkiej restauracji i zamówili dania które według nich miały najdziwniejsze nazwy. Mimo skomplikowanych nazw okazały się całkiem smaczne i normalne. Kiedy wyszli już na dworze zaczynało się robić ciemni i chłodno. Saga zdjął bluzę i założył ją Suzue.
-Jesteś pewien a fani?
-Myślę, że mało prawdopodobne żebyśmy trafili akurat na tą garstkę jaka tu jest.
-To gdzie teraz proponujesz?
-Mam pewien pomysł. - uśmiechnął się tajemniczo i zatrzymał taksówkę.
Powiedział coś do kierowcy i ruszyli. Nie jechali długo jednak jak by mieli iść ryzyko, że by zabłądzili było by dość duże. Basista zapłacił i wysiedli.
-Gdzie jesteśmy?
-Spójrz tam - wskazał palcem na wierze Eiffla - nie mogłem pozwolić byś jej nie widziała
Było już zupełnie ciemno, jedyne światło pochodziło z latarni i gwieździstego nieba oraz księżyca który z pewnością był dziś w pełni. W powietrzu rozchodził się zapach najróżniejszych kwitnących już kwiatów. Suzue uwielbiała tego rodzaju romantyczne klimaty jednak w Sagą u boku wydawało jej się to trochę dziwne. Cała ta otoczka sprawiała, że faktycznie przestawała się czymkolwiek przejmować. Ruszyli przed siebie przepięknym ogrodem. Nie musieli rozmawiać by czuć się dobrze w swoim towarzystwie.
-Saga idziemy i idziemy i dość nie możemy
-faktycznie to dość jednak daleko
-Ale wiesz tu jest pięknie
-Masz rację. Myślałem zawsze, że to przereklamowane miejsce.
Doszli w końcu do celu.
-jaka ona duża
-No to wchodź na górę
-Może zostaniemy tutaj?
-Podobno z góry widok jest jeszcze lepszy zwłaszcza w nocy.
Po dość krótkiej namowie dziewczyna się przełamała i już po chwili wchodzili niezliczoną ilością schodów jak najwyżej było to możliwe. Suzue oparła się według niej o najbezpieczniejsze miejsce na tej wysokości, a Saga podszedł do barierki. Kiedy chciał coś powiedzieć zadzwonił jego telefon, niechętnie wyją go z kieszeni spodni i odebrał.
-Co chcesz?.......Zwiedzam...tak sam......dajcie mi spokój....tak wiem, że jest już noc....spokojnie wrócę przed próbą...zobaczymy się rano....
Schował go ponownie.
-To Nao, chyba trochę spanikowali, że nigdzie mnie nie ma.
-Nie dziw im się. Jest już po 1 w nocy a Ty nie dajesz znaku życia.
-Chodź do mnie. Na prawdę widok jest niezapomniany
-Nie dzięki... wiesz trochę za wysoko jak dla mnie
Podszedł do miej i wyciągnął rękę
-Nie bój się, nic Ci się nie stanie zaufaj mi
Niepewnie podała mi dłoń i podeszła do niego. Kiedy zbliżyła się do poręczy kurczowo się jej złapała. Poluźniła uścisk dopiero wtedy gdy poczuła ręce basisty oplecione na swojej talii a brodę opartą o ramie. W innych okolicznościach nie pozwoliła by na to jednak teraz to dzięki temu poczuła się pewniej i mogła rozkoszować się widokiem.
-Miałeś rację co do widoku, nawet niebo wydaję się stąd jakieś ładniejsze.
-Mówiłem
Poczuła jak ciepłe, wydychane powietrze przez chłopaka oplata jej szyje, aż przeszedł ją przyjemny dreszcz. Saga pomyślał, że było to wynikiem lekkiego podmuchu wiatru więc objął ją nieco mocniej. Sam nie wiedział co go podkusiło czy to zapach perfum, atmosfera czy może zmęczenie które sprawiało, że nie był w stanie pohamować wszystkich swoich pożądań. Zbliżył głowę i pocałował ją w szyje. Ponieważ z jej strony nie było żadnej reakcji co go dość zaskoczyło, nie był pewny czy nie poczuła co by było na jego korzyść czy może jej to nie przeszkadzało jednak w brew swojej woli powtórzył czynność zostawiając mokry ślad na skórze, za chwilę kolejny i jeszcze jeden. Suzue resztkami rozsądku musiała się powstrzymywać by nie odwrócić się do niego i nie zasmakować jego ust.  Kiedy doszło do niego co właśnie robi raptownie się odsunął.
-Przepraszam................musimy już iść- powiedział zmieszany i zaczął zbiegać ze schodków.
Dziewczyna ruszyła za nim. Kiedy znaleźli się już na trawie złapała go za rękę by się na chwilę zatrzymał.
-Zaczekaj chwile
 Odwrócił się i spojrzał na nią zmieszany. W oczach miał panikę wynikającą z obaw przed jej reakcją zmieszaną z pożądaniem. Podeszła do niego patrząc mu w oczy i położyła dłoń na jego policzku.
-To ja powinnam Cię przeprosić.
-To mnie poniosło. Nie powinienem był
-Wiem, że jest Ci ciężko się hamować, a ja Ci tego nie ułatwiam.
-Wiesz?
-Wiem, że Hiroto miał racje rano. I wiem, że tak jak ja nie możesz zapomnieć o naszym ostatnim pocałunku. Ale wiesz dobrze, że nie możemy.
Starła z policzków basisty pojedyncze łzy. Nie spodziewała się, że aż zareaguje na jej słowa. Zawsze wydawał się taki twardy.
-Masz racje nigdy nie było nam pisane być razem.
Pocałowała go w policzek. I ruszyli do hotelu. Zabrali walizkę i pojechali prosto na lotnisko. Kiedy miała już przekraczać barierki do samolotu chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie.
-Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważała.
-A Ty, że dasz najlepsze koncerty w życiu
Uśmiechnął się blado i z całych sił ją przytulił.
-Do zobaczenia za jakiś czas.
-Trzymaj się
Wsiadła do samolotu i już po 15 minutach leciała w stronę domu, teraz zaczęła się zastanawiać czy dobrze robi wracając. Czy może powinna zostać? Ale już za późno na takie przemyślenia. Zamknęła oczy i zasnęła.
Saga patrzył jak samolot odlatuje, kiedy stracił go z oczu wsiadł do taksówki i wrócił wyczerpany do hotelu.  

1 komentarz:

  1. Jak romantycznie wieża Eiffla nocą z basistą, ah rozpływam się i zapraszam do siebie na kolejny odcinek =^.^=

    OdpowiedzUsuń